Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

Grecka tragedia i koty czyli Podróż Poślubna :)

Drugi tydzień po ślubie był tygodniem spod znaku nowych pojęć (tak, jesteśmy właśnie w czerwcu. A niby czasu nie można cofnąć ;)) Mężatka, małżonka, mąż. Plus nowe nazwisko. Na początku te słowa wzbudzały we mnie falę wielkiej śmiechawki, a raz myślałam, że będę musiała wyjść z biura ubezpieczeń, kiedy Mateusz powiedział " moja małżonka ", a do czeluści mojego mózgu dotarło, że to o MNIE. Ostatecznie tylko spąsowiałam i parsknęłam śmieszkiem. Małżonka. Mał - żon - ka. Szok. Jasne - nie przewidywałam mężczyzny w swoim scenariuszu, zakochałam się, ubrałam tę białą kieckę (cudowną zresztą, o czym będę zapewniać cały czas) i miałam tę świadomość, że mam chłopa i wychodzę za niego za mąż. Miałam ją przecież. Ale kiedy białe papierowe motylki i emocje opadły, kiedy minęło parę dni i okazało się, że jestem MAŁŻONKĄ i że mam MĘŻA, musiałam sobie wszystko poustawiać w głowie. (Dziś, po miesiącu, nawijam o tym bez problemu, umawiam męża do lekarza, w bibliotece mówię, że zmien