Przejdź do głównej zawartości

Sznurówka

Jak musisz szybko przemieścić się z miejsca na miejsce (czyt. jak się pieruńsko spieszysz, bo masz ważną sprawę do załatwienia) istnieje duże prawdopodobieństwo, że nagle rozwiąże Ci się sznurówka.
Jak nagle rozwiąże Ci się sznurówka, prawdopodobnie potkniesz się i wybijesz zęby albo zakładając mniej hardcorowy wariant - wylądujesz na dupie.
Jak wylądujesz na dupie i kiedy odetchniesz z ulgi, że w pobliżu nie było nikogo, może się okazać, że masz całe spodnie w błocie albo że potłukłeś sobie kość ogonową.
Jak pomyślisz: "Oj tam, oj tam, już nic niemiłego mnie dziś nie spotka" to wybacz, ale Cię zmartwię.
Istnieje ryzyko, że jednak spotka.
Złe rzeczy przytrafiają się na ogół hurtem, zupełnie jakby jedno przykre wydarzenie otwierało obszerny worek z najbardziej niefortunnymi zdarzeniami tego świata.
Tak więc zapewne spóźnisz się, wpadniesz do dziury i skręcisz kostkę albo dostaniesz reprymendę na tym ważnym spotkaniu, na które tak się śpieszyłeś.
Jak w ciągu jednego dnia spotka Cię tyle przykrości, że będziesz marzył o tym, żeby ktoś Cię pocieszył to wysoce prawdopodobne jest to, że akurat tego dnia wszyscy i wszystko będzie przeciwko Tobie. Nawet najbliżsi albo raczej - głównie najbliżsi.
Ale to nic. 
Jak Cię to zezłości to się pozłość, bo przecież masz prawo wyrazić swoją frustrację.
Emocje trzeba wyrażać i trzeba wyrażać siebie.
I jeszcze robić to, na co się ma ochotę, bo niby czemu masz sobie czegoś wiecznie żałować?
Żałuje się na ogół rzeczy, które robi się z lekkimi wyrzutami sumienia.
I jeszcze tych, które ukrywa się przed całym światem, bo kiedy robi się z czegoś tajemnicę, najprawdopodobniej to co się robi jest złe, niemoralne albo przynajmniej niemądre.
Niemądre jest robienie wielu różnych rzeczy, ale najgorsze z najgorszych są:
- bycie żałosnym, jeśli czujemy że postępujemy żałośnie,
- upokarzanie się, kiedy zdajemy sobie sprawę, że się upokarzamy,
- robienie czegoś wbrew sobie, na siłę i na czyjeś żądanie,
- robienie czegoś co z góry skazane jest na niepowodzenie,
- robienie sobie nadziei na coś, na co nie możemy liczyć,
- czekanie na to, czego się nie doczekamy.

Ale ejj! Nie notuj tego w notatniku, bo to tak nie działa.
Nie uda Ci się wcielić tego w życie, bo jest to tak proste, że pewnie dlatego właśnie takie trudne.
Bo jeśli sądzisz, że wszystko w życiu uda Ci się zaplanować to się mylisz.
Jeśli uważasz, że masz na wszystko wpływ - patrz wyżej.
Jeśli łudzisz się, że masz kontrolę nad swoim życiem - wyobraź sobie, że zdarzają się rzeczy, na które nie masz wpływu.
A te rzeczy, na które nie masz wpływu najczęściej mają duży wpływ na Twoje życie.
Na Twoje życie mają wpływ Twoje decyzje, ale nikt jeszcze nie odkrył czy decyzje najlepiej podejmować szybko i spontanicznie czy z należytą rozwagą i rozrysowaniem drzewka decyzyjnego.
No i dalej nie wiadomo czy lepiej myśleć sercem, intuicją czy rozumem.
Jest jeszcze jeden element, który może mocno namieszać w naszym życiu.
Człowiek.
Niestety na tym świecie nie żyją leśne wróżki tylko ludzie.
A ludzie to ludzie.
Mają całkiem pokaźną listę wad i usterek fabrycznych, a niektóry to już chyba rodzą się tylko po to, żeby mieszać w życiu innych.
Jeżeli znasz takich ludzi to ich unikaj.
Jeżeli ich lubisz to brawo.
Jeżeli im bezgranicznie ufasz to chyba nikt Cię nigdy porządnie nie kopnął w dupę.
Więc kopię Cię ja. Telepatycznie.
Kopię, bo czasami słowami nic się nie zdziała.
Wiesz o tym, że słowa mają naprawdę małe znaczenie, prawda?
Słowa to tylko słowa.
Wylatują z ust i są bardziej ulotne niż bańki mydlane.
Dlatego ja tam wolę wierzyć w czyny.
Mówią więcej niż mówią słowa.
I są bardziej namacalne.
Chociaż i to czasami jest bez sensu, bo gatunek ludzki wyspecjalizował się w udawaniu i czasami po prostu trzeba kierować się rozsądkiem.
Rozsądek ma to do siebie, że doskonale wie, kiedy coś jest bez sensu.
No bo bez jaj, czasami z góry widać, że coś jest pozbawione logiki. Dziwne tylko, że zwykle nawet jak zdajemy sobie z tego sprawę, brniemy w coś co jest z góry skazane na niepowodzenie.
Więc Ty bądź mądrzejszy.
Jeśli podejrzewasz, że coś jest bez sensu to pewnie takie jest.
Jeśli wiesz, że jak coś zrobisz i będzie to głupotą - to tego nie rób.
A jeżeli masz swoje zasady i postanowienia to się do nich stosuj, do cholery.


I wiąż mocno sznurówki, to się na nich nie potkniesz.









Komentarze

  1. Jedyne z czym się nie do końca zgadzam to to, że słowa czasami mają znaczenie. Potrafią zaboleć i zranić tak samo jak czyny i nie zawsze uda się je wymazać z pamięci:(
    Poza tym czasem wierzymy, w coś bądź w kogoś mimo że nie powinniśmy, bo mamy nadzieję że coś lub ktoś się zmienił��

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja. Nie określiłam, o co mi chodzi, bo wpis jest jak widzisz lakoniczno - refleksyjny. Tu chodziło bardziej o obietnice i mówienie czegoś, co nie ma odniesienia w rzeczywistości ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

wróciłam!

Musiało upłynąć trochę wody, musiał mnie zacząć boleć kręgosłup, żebym doszła do wniosku, że szczupłość nie równa się zdrowie, ale z dumą melduję, że wróciłam do dobrej kondycji. Kondycję bardzo łatwo stracić, a ciężko do niej wrócić. Moja poszła razem ze zmianą pracy, związkiem, przeprowadzkami i zmianą trybu życia na chill, kocyk i kotki. Więc tak naprawdę już parę lat temu. I nie potrafię, powiedzieć czemu, bo nikt mnie siłą pod tym kocem nie trzymał, koty naprawdę nie są aż tak absorbujące, a ja przecież zawsze byłam trochę ADHD. Wprawdzie gdzieś tak w covidzie, kiedy namiętnie udzielałam się w nieswoim ogródku - tzn. głównie woziłam taczki i chciałam wozić taczki, uznałam, że siłę jakąś tam mam. Ale nic poza tym. Przez to lato dbałam o siebie. Dużo spacerów, dużo roweru, trochę biegania. I bieganie też mi wychodziło - w sensie więcej było biegania niż chodzenia, zakwasy też były solidne, a ja czerwona jak cegła, więc oszustw nie było. Wraz z nadejściem roku szkolnego zmieniłam się

po turecku +

Nowy Rok zaczęłam kupieniem wielkiego fioletowo-miętowego bidonu i piłki do fitnessu. Nooo i zakwasami w brzuchu.  I wcale nie miałam postanowienia dbania o formę, bo zmianę trybu życia wdrożyłam już jakiś czas temu - po prostu.  Nie robię żadnych noworocznych postanowień, chyba, że takie wewnętrzne, bardziej osobiste, dotyczące zmian w sobie samej, ale które nie są jakoś bardzo górnolotne. Z wysokości szybko się spada. Odkąd wróciłam do pracy, cierpię na brak czasu na czytanie, ale w poprzedni weekend nadrobiłam wszystko. I udało mi się zrobić Killera Chodakowskiej - zapomniałam już, jak on kopie. Nie wiem, może znacie bardziej intensywne ćwiczenia, ale dla mnie Killer jest z tych ćwiczeń, które naprawdę dają w D. Ale z niewiadomych przyczyn (a może z tych, że jednak długo siedzę i pracuję) ostatnio dość mocno doskwiera mi kark, w ten weekend uprawiałam więc ćwiczenia dla seniorów pt. "Zdrowy kręgosłup". Lol. Poza tym mamy mrozy, dzień dalej parszywie krótki, auta nie chcą n

łapówka

Jeśli mylicie buraki z brokułem, kiedy piszecie listę zakupów, a zamiast "napiwek" mówicie "łapówka", to najpewniej przeszliście covida, jak ja. Nie kaszel, nie siedzenie w domu, a mgła umysłowa, jaka potem opada jest definitywnie NAJGORSZA. Zdarzyło mi się jeszcze zapomnieć PINu do telefonu (ale używałam go bardzo dawno, bo telefon nowy, więc nie musiałam go resetować jak poprzedni co dwa dni...), schować solniczkę i pieprzniczkę grzybki do szuflady obok tej właściwej i wziąć złe kluczyki do samochodu, kiedy przed Świętami jechałam na szybką rozgrzewającą herbatkę z koleżanką. Ale na usprawiedliwienie dodam, że to ten sam model, mój jest tylko mniej odrapany (głównie dlatego, że nasze auto odrapałam ja, a teraz mam pożyczone od rodziców, zanim doczekam się swojego miętowego dziecka ;)). Okres przed Świętami był średni, bo jak mi wyskoczył pozytywny test, zostałam już te parę dni w domu, zwłaszcza, że czułam się słabo i łapałam wszystko jak pelikan (np. wyglądałam b