Przejdź do głównej zawartości

Dla urozmaicenia ;]

Dla urozmaicenia nie będę pisać o spaniu.
O koszarach, kawie, prysznicu i praniu też nie ;)

Dla urozmaicenia zrobiłam ostatnio całkiem sporo ciekawych rzeczy, acz niekoniecznie nadają się one do upubliczniania.
Dla urozmaicenia znów zaczęłam pisać, choć dalej robię to z wyrzutami (egzaminy!) i z wewnętrznym oporem.
Dla urozmaicenia nawet zaczęłam pisać mądrzej, głębiej i refleksyjniej, chociaż w sumie biorąc pod uwagę fakt, jaka jestem wiecznie niedospana i przymulona to ciężko określić, które zdanie ma sens, a które nie.
Dla urozmaicenia pojechałam na ciuchowe zakupy i nie kupiłam nic z bielizny, nic sportowego i nic do czytania, ale plan kupienia czegoś w "żywym kolorze" (jak ja kocham ten zwrot) się nie powiódł i wszystko, co wpakowałam do torby było szare, czarne i białe. No i oczywiście mocno miękkie i bardzo wygodne (czytaj: bluzki tak samo zwykłe jak zwykle, dwie bluzy jedna milsza w dotyku niż druga i bluzowata koszulka).
Dla urozmaicenia kupiłam sobie preparat prostujący włosy i zaczęłam rozglądać się za porządną prostownicą, a potem zaczęłam z lekkim przymrużeniem oka patrzeć na moje zwijające się w fale włosy.
Dla urozmaicenia szarpnęłam się na nowe perfumy (dalej nic słodkiego i ciężkiego), łaskawie zgodziłam się na pozamiatanie domu (odkąd traktuję go jak hotel - porządki kończę na progu swojego pokoju, a jestem po tym tak zmęczona, że zwykle ledwo odłożę ścierkę, już padam na łóżko) i zaczęłam jeść gotowane potrawy, żeby nauczyć się jeść coś innego niż słone paluszki zalane Colą.
Bo - no właśnie - dla urozmaicenia nie ćwiczę już tak dużo, piję napoje zawierające cukier i nie przejmuję się, że może urosnąć mi tyłek.
Dla urozmaicenia ostatnio jestem bardziej wylewna wobec tych, którym zaufam, nieufna wobec tych, do których nie jest dołączona instrukcja obsługi i prosta w obsłudze dla tych, którzy mówią mi głośno czego chcą.
Dla urozmaicenia przestałam za dużo myśleć, rozpamiętywać i analizować, a przy tym doszłam do wniosku, że większość nieprzemyślanych rzeczy wyszło mi zdecydowanie najlepiej, wszelkie analizy można sobie wsadzić w cztery litery, a rozpamiętywanie powinno się traktować umiejętnym stukaniem się w głowę młotkiem.
Dla urozmaicenia nie smęcę, szczerzę się sama do siebie i prowokuję się do śmiechu, nawet jak śmiać mi się nie chce.
Dla urozmaicenia nauczyłam się zaciskać zęby, żeby czegoś nie powiedzieć, zaciskać pięści jak coś mówię i mówić to, co chcę, nawet jeśli nie powinnam tego mówić.
Dla urozmaicenia skończę wpis otwarcie i bez składu, bez puenty i żarciku, bo wiecie co?
Dla urozmaicenia taki mam kaprys ;P.


Komentarze

  1. Dla urozmaicenia zostawię tutaj komentarz i, jeśli pozwolisz, zaproszę do siebie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

wróciłam!

Musiało upłynąć trochę wody, musiał mnie zacząć boleć kręgosłup, żebym doszła do wniosku, że szczupłość nie równa się zdrowie, ale z dumą melduję, że wróciłam do dobrej kondycji. Kondycję bardzo łatwo stracić, a ciężko do niej wrócić. Moja poszła razem ze zmianą pracy, związkiem, przeprowadzkami i zmianą trybu życia na chill, kocyk i kotki. Więc tak naprawdę już parę lat temu. I nie potrafię, powiedzieć czemu, bo nikt mnie siłą pod tym kocem nie trzymał, koty naprawdę nie są aż tak absorbujące, a ja przecież zawsze byłam trochę ADHD. Wprawdzie gdzieś tak w covidzie, kiedy namiętnie udzielałam się w nieswoim ogródku - tzn. głównie woziłam taczki i chciałam wozić taczki, uznałam, że siłę jakąś tam mam. Ale nic poza tym. Przez to lato dbałam o siebie. Dużo spacerów, dużo roweru, trochę biegania. I bieganie też mi wychodziło - w sensie więcej było biegania niż chodzenia, zakwasy też były solidne, a ja czerwona jak cegła, więc oszustw nie było. Wraz z nadejściem roku szkolnego zmieniłam się

po turecku +

Nowy Rok zaczęłam kupieniem wielkiego fioletowo-miętowego bidonu i piłki do fitnessu. Nooo i zakwasami w brzuchu.  I wcale nie miałam postanowienia dbania o formę, bo zmianę trybu życia wdrożyłam już jakiś czas temu - po prostu.  Nie robię żadnych noworocznych postanowień, chyba, że takie wewnętrzne, bardziej osobiste, dotyczące zmian w sobie samej, ale które nie są jakoś bardzo górnolotne. Z wysokości szybko się spada. Odkąd wróciłam do pracy, cierpię na brak czasu na czytanie, ale w poprzedni weekend nadrobiłam wszystko. I udało mi się zrobić Killera Chodakowskiej - zapomniałam już, jak on kopie. Nie wiem, może znacie bardziej intensywne ćwiczenia, ale dla mnie Killer jest z tych ćwiczeń, które naprawdę dają w D. Ale z niewiadomych przyczyn (a może z tych, że jednak długo siedzę i pracuję) ostatnio dość mocno doskwiera mi kark, w ten weekend uprawiałam więc ćwiczenia dla seniorów pt. "Zdrowy kręgosłup". Lol. Poza tym mamy mrozy, dzień dalej parszywie krótki, auta nie chcą n

łapówka

Jeśli mylicie buraki z brokułem, kiedy piszecie listę zakupów, a zamiast "napiwek" mówicie "łapówka", to najpewniej przeszliście covida, jak ja. Nie kaszel, nie siedzenie w domu, a mgła umysłowa, jaka potem opada jest definitywnie NAJGORSZA. Zdarzyło mi się jeszcze zapomnieć PINu do telefonu (ale używałam go bardzo dawno, bo telefon nowy, więc nie musiałam go resetować jak poprzedni co dwa dni...), schować solniczkę i pieprzniczkę grzybki do szuflady obok tej właściwej i wziąć złe kluczyki do samochodu, kiedy przed Świętami jechałam na szybką rozgrzewającą herbatkę z koleżanką. Ale na usprawiedliwienie dodam, że to ten sam model, mój jest tylko mniej odrapany (głównie dlatego, że nasze auto odrapałam ja, a teraz mam pożyczone od rodziców, zanim doczekam się swojego miętowego dziecka ;)). Okres przed Świętami był średni, bo jak mi wyskoczył pozytywny test, zostałam już te parę dni w domu, zwłaszcza, że czułam się słabo i łapałam wszystko jak pelikan (np. wyglądałam b