Dziś mija dokładnie sto dni, odkąd zerwałam z
chłopakiem.
Równiutkie, okrągłe sto dni ;].
Oczywiście nie jestem geniuszem matematycznym,
który na okrągło liczy ani zagorzałą feministką, która oblicza liczbę dni, od ilu zasila szeregi singli, żeby móc się napawać swoją wolnością ;P.
Ja wyliczyłam to sobie, sunąc palcem po kalendarzu.
Dzień po dniu ;P.
Dlaczego?
Bo tak samo zrobiłam, będąc w związku ;).
„Mam chłopaka od stu dni” – pomyślałam jesienią trzy
lata temu.
I przeanalizowałam sobie wszystko to, co się
zmieniło, odkąd zaczęłam spotykać się z nim spotykać.
Teraz, analogicznie, powinnam podsumować sobie sto
dni bycia singielką ;).
A że ostatnio mówię zwykle tu to, na co mam ochotę,
ciężko jest mi się powstrzymać, żeby podsumowania nie zrobić na blogu ;P.
Jaka więc jest Studniowa Singielka M.?
Przede wszystkim Studniowa Singielka M. jest inną
osobą niż była przed związkiem i jest zupełnie różna od dziewczyny, którą była,
będąc w związku ;].
Studniowa Singielka M. prowadzi całkiem inne życie
niż kiedykolwiek wcześniej.
Inaczej myśli, inaczej się zachowuje.
Nawet inaczej czuje ;P.
Studniowa Singielka M. jest ciut cyniczna, lekko
ironiczna i raczej chłodna.
Przejmuje się tylko tym, co jest naprawdę ważne.
Większość mało istotnych rzeczy wrzuca do pudełka z
etykietką „Mam na to wyje***e”. Dotychczas trafiły tam wszystkie: „Kto Z Kim?”,
„A Wiesz, Że?” i „Słyszałaś o…?”.
Ma jeszcze drugie pudełko z napisem "Nie, dziękuję".
Ma jeszcze drugie pudełko z napisem "Nie, dziękuję".
Wrzuca tam wszystkie pretensje, żale,
krytykę i fałsz, którymi jest częstowana ;].
Tryb życia Studniowej Singielki M. również uległ
zmianie.
Przede wszystkim w łóżku nie budzi jej chłopak,
który mruczy jej do ucha półsenne propozycje.
Studniowa Singielka M. codziennie budzi się zrywana
przez natarczywy i bezpłciowy dźwięk budzika w telefonie, na którego propozycję
nigdy się nie zgadza, bezceremonialnie wciskając przycisk „Funkcja drzemki”.
I tak oto w szybki i łatwy sposób mówienie „nie” zrobiło się równie
przyjemne, co wcześniejsze „tak” ;).
Studniowa Singielka M. nie dostaje rano sms-ów o
treści: „Dzień dobry, Kochanie” i„Jak spałaś, Skarbie?”, tylko: „Tu RMF FM, ślij
swoje imię na 7252...” albo: „Dlaczego do cholery nie dajesz znaku życia?!
Mama”.
Studniowa Singielka M. nie odlicza dni do powrotu
do domu, żeby spotkać się z chłopakiem.
Studniowa Singielka M. jedzie do domu w piątek
wieczorem, a w planach na weekend uwzględnia sprzątanie pokoju, odwiedzenie cioci,
spotkanie z przyjaciółką i wizytę u weterynarza z szynszylem.
Studniowa Singielka M. nie ogląda męskich bokserek,
nie patrzy w stronę męskich koszulek i nie szuka prezentów na Dzień Chłopaka,
Mikołajki czy jakąś inną (często wyssaną z palca) okazję.
Studniowa Singielka M. egoistycznie kupuje prezenty
sobie, koleżankom (jeśli mają urodziny :P) i znajomym dzieciakom.
Studniowa Singielka M. nie czyta „Cosmopolitana”, bo
porady typu: „Jak sprawdzić, by w łóżku było bardziej hot” i „50 pomysłów na
udany szybki numerek” przestały mieścić się w zakresie jej zainteresowań.
W łóżku Studniowej Singielce robi się „hot”, jak
weźmie do niego psa albo wsadzi pod kołdrę termofor, a „szybki numerek”
bardziej kojarzy jej się z wykonaniem trzech ważnych rozmów przed
telefon, podczas robienia stu innych ważnych rzeczy na raz niż z tym, z czym na
ogół kojarzy się zbitek tych dwóch słów ;).
Studniowa Singielka M. nie chodzi na randki, nie
flirtuje i nie esemesuje z żadnymi facetami.
Chyba, że uzgadnia przez telefon szczegóły powrotu
na stancję ze znajomym albo rozmawia z kolegą o jego nowej pracy.
Nie pamięta już, na czym polega kokietowanie, a na
czym podrywanie.
Natrafiając w książce na jakieś pikantniejsze
fragmenty, dwa razy czyta podtekstowy akapit, łapie się za głowę i myśli: „Albo
dostałam nagłej seksualnej amnezji albo autor ma dziwne wyobrażenie na temat
gry wstępnej”.
Studniowa Singielka M. ma wrażenie, że zapomniała
już, jak postępuje się z facetem.
Ba – ona wie, że jest w tym znów równie zielona jak
zielony jest jej blog ;].
Studniowa Singielka M. nie wiedziałaby, jak ma się
zachować, nawet gdyby facet podał jej się na tacy, z jabłkiem w ustach ;].
Pewnie wzięłaby jabłko, powiedziała „O, skąd
wiedziałeś, że lubię Glostery?” i poszła czytać książkę albo kręcić hula hopem,
bo w końcu jest Studniową Singielką ^^.
Jeśli wieczorem telefon Studniowej Singielki M. co
trzy minuty daje znak nadejścia nowej wiadomości, oznacza to, że Studniowa
Singielka M. pisze głupoty z przyjaciółką.
Przyjaciółką, której imię jako pierwsze wyświetla
się w „Ostatnio używanych”.
I z którą najczęściej spędza sobotnie wieczory.
I z którą najczęściej spędza sobotnie wieczory.
Kiedy Studniowa Singielka M. gdzieś wychodzi, to
tylko na imprezę lub na soczek z koleżankami, a jak umawia się z jakimś mężczyzną
– najpewniej jest to kurier/promotor/opiekun praktyk albo ginekolog.
Studniowa Singielka M. ma wrażenie, że faceci zaczęli się jej bać.
Nie wie tylko czemu...
Nie ma kłów, ostrych szponów ani zbyt dużej ilości tapety na twarzy.
I przecież, to, że zerwała z chłopakiem wcale nie oznacza, że nagle przestała lubić facetów.
Szczególnie po roku mieszkania z pięcioma dziewczynami, po pięciu latach studiowania babskiego kierunku na babskim wydziale, gdzie faceta ze świecą szukać i po dwudziestu trzech latach mieszkania w babińcu, gdzie jedynym osobnikiem płci męskiej jest jej tato.
Nie licząc psa i szynszyla ;).
Studniowa Singielka M. nie ma więc nic przeciwko niezobowiązującym znajomościom.
Przeciwko wychodzeniu na piwo albo do kina.
Tylko raczej nie chce się za szybko wiązać ani rozmawiać o imionach dla przyszłych dzieci ;).
Nie chce zbyt poważnych relacji, nie chce zobowiązań.
Teoretycznie jest więc niegroźna.
Nie gryzie, nie atakuje i nie gwałci mężczyzn tylko dlatego, że są mężczyznami ;P.
Studniowa Singielka M. ma wrażenie, że faceci zaczęli się jej bać.
Nie wie tylko czemu...
Nie ma kłów, ostrych szponów ani zbyt dużej ilości tapety na twarzy.
I przecież, to, że zerwała z chłopakiem wcale nie oznacza, że nagle przestała lubić facetów.
Szczególnie po roku mieszkania z pięcioma dziewczynami, po pięciu latach studiowania babskiego kierunku na babskim wydziale, gdzie faceta ze świecą szukać i po dwudziestu trzech latach mieszkania w babińcu, gdzie jedynym osobnikiem płci męskiej jest jej tato.
Nie licząc psa i szynszyla ;).
Studniowa Singielka M. nie ma więc nic przeciwko niezobowiązującym znajomościom.
Przeciwko wychodzeniu na piwo albo do kina.
Tylko raczej nie chce się za szybko wiązać ani rozmawiać o imionach dla przyszłych dzieci ;).
Nie chce zbyt poważnych relacji, nie chce zobowiązań.
Teoretycznie jest więc niegroźna.
Nie gryzie, nie atakuje i nie gwałci mężczyzn tylko dlatego, że są mężczyznami ;P.
Studniowa Singielka M. robi wielkie oczy, kiedy
koleżanka mówi: „Okres mi się spóźnia”.
Studniowa Singielka M. nie pamięta już, co to znaczy
spóźniający się okres, bo jej cykl jest regularny jak pora transmisji
Teleexpresu ;P. A jeśli nie jest – wyluzowana i niewiatropylna Studniowa
Singielka M. stwierdza: „Ale fajnie. Okres mi się spóźnia. Pójdę dziś na basen”.
Studniowa Singielka M. często odwiedza znajomych,
którym niedawno urodziło się dziecko. Wpatruje się w tygodniowe paluszki małej
Panny M., głaszcze główkę wielkości pomarańczy i trzyma w ramionach zawiniątko
z żywą, trzykilogramową zawartością, myśląc: „Mam większe szanse na lot na Marsa
niż urodzenie dziecka w ciągu tego roku” ;).
Co nie martwi jej znowuż aż tak bardzo ;P.
Studniowa Singielka M. kiedy czyta na rodzicielskim
blogu rozkminy młodej mamy
kilkumiesięcznego smyka, żalącej się, że od kilku tygodni nie uprawiała seksu, że
ma luźną pochwę i cierpi na notoryczny brak czasu, myśli: „Mimo marudzącego
ząbkującego niemowlaka i spadku libido, statystycznie i tak będziesz to robić
częściej niż ja”.
Studniowa Singielka M. nie pamięta, kiedy ostatnio miała na sobie
seksowną bieliznę.
Studniowa Singielka M. nosi wygodne bokserki (z
zawartością koronki mniej niż 10% objętości), figi w kropki i majtki z Myszką
Minnie.
Z Myszką Minnie ma też piżamę, w której bardzo lubi
spać.
Piżama jest zabudowana z góry na dół, jakby Studniowa
Singielka M. obawiała się inwazji kosmitów, chcących zgłębić tajemnice
ludzkiego ciała.
Albo jakby nie miała do kogo się w nocy przytulić
;).
Studniowa Singielka M. kupuje ostatnio prawie same sportowe
ubrania i zupełnie nie przejmuje się, że wygląda w nich jak nastolatka, choć w
marcu stuknie jej 24 lata.
Studniową Singielkę M. zaczęło drażnić wysłuchiwanie
historii o kłótniach i sporach jej koleżanek z ich chłopakami. Zaciska wtedy zęby
i zaczyna przypominać sobie wszystkie techniki relaksacyjne (najchętniej tę: http://demotywatory.pl/2872717/Widzisz-Juz-sie-usmiechasz ^^),
żeby nie powiedzieć: „So what?!”.
Studniowa Singielka M. dopiero teraz widzi, że
singli zupełnie nie interesują związkowe perypetie.
Podobnie jak nie interesują ich zagadnienia z cyklu:
„Jak postępować z teściową?”, „Jak przekonać faceta do częstszej zmiany slipków”
i „Jak dyskretnie dać mu do zrozumienia, że kobieta nie składa się tylko z biustu i łechtaczki i że powinien lepiej ją pieścić, jeśli chce, żeby miała ochotę na coś więcej".
Dla Studniowej Singielki M. słowo „orgazm” brzmi równie
egzotycznie jak „karambola”, „malaria” i „barakuda”.
Studniowa Singielka M. nosi w domu aseksualne
skarpetki frotte, koszulki bez dekoltów i szare dresy, a poza domem ubiera
równie aseksualne kozaki bez obcasów, wygodne legginsy i bluzy ^^.
Według Studniowej Singielki M. „na łyżeczkę” ogląda
się film z kuzynem, „na odwróconego jeźdźca” masuje obolały bark obolałemu koledze, a „na pieska”
się pływa.
Kiedy 85 -
letnia ciocia mówi Studniowej Singielce M., że ta musi zacząć jeść, bo
żaden chłop nie będzie jej chciał, nagle z pewnym przebłyskiem owa M.
uświadamia sobie, że od bardzo dawna nie jadła nic „bo wypada” , bo „powinno
się” i bo „chłopak patrzy, wypatrując podejrzanych oznak tego, że w przyszłości
umrze z głodu, bo nie zrobisz mu jajecznicy ani nie ugotujesz pomidorówki”.
Studniową Singielkę M. dalej podnieca i ekscytuje
wiele rzeczy.
Na przykład fakt, że udało jej się przebiec 6
kilometrów na bieżni albo, że zaliczyła egzamin na piątkę ^^.
Studniowa Singielka M. kiedy widzi uśmiechniętą i
zadowoloną parkę w Galerii, zastanawia się, czy mają dobre humory, bo obejrzeli
dobry film w kinie, czy może właśnie skończyli uprawiać spontaniczny seks w
samochodzie na parkingu.
Studniowa Singielka M. zaczęła czerpać satysfakcję z
biegania, używania ciętego języka, wyciągania się na całą długość w pościeli, kiedy nie musi
wstawać o siódmej i wylegiwania się na łóżku z polarkowym kocem i książką wieczorną porą.
Studniowa Singielka M., kiedy dowiaduje się, że jej młoda koleżanka jest mężatką od dwóch lat, najpierw zbiera swoją szczękę z podłogi, a potem uśmiecha się i mówi: "Wow", myśląc równocześnie "JAK, DO CHOLERY?! Jak ze sobą wytrzymujecie, mieszkając pod jednym dachem? Jak to robicie, że się nie zjecie? Jak radzisz sobie z rutyną? Jakie metody stosujesz, żeby nie zabić go, kiedy Cię wkurza? Jak???".
Studniowa Singielka M. zmienia partnera do łóżka mniej więcej co tydzień.
Czasem decyduje się na odważny krok i zaprasza w swoje czarno - białe pościelowe pielesze jakąś kobietę, ale zdecydowanie bardziej lubi mężczyzn.
Faceci - autorzy fajniej opisują rzeczywistość niż kobiety - autorki, a Studniowa Singielka M. zrobiła się bardziej wymagająca w kwestii książek, które zabiera do łóżka, zwłaszcza jeśli chodzi o "opisy";P ^^.
Kiedy gra wstępna głównych bohaterów ciągnie się przez pięć stron i obejmuje tylko wymianę spojrzeń i opis tego, jak zachowują się ich ciała pod wpływem hormonów, Studniowa Singielka M. czuje się, jakby smyrała się piórkiem po podniebieniu, więc zdecydowanym ruchem przyciąga do siebie autora, który napisał bestsellerowy kryminał.
Albo thriller ;P.
(I to takiego autora, który nie zawarł w powieści scenek miłosnych, a jeśli nawet, to mieszczą się one na połowie strony albo są na tyle ciekawe/mocne/dobre/zabawne/niedopowiedziane, że M. decyduje się jednak czytać dalej ^^).
Studniowa Singielka M. zmienia partnera do łóżka mniej więcej co tydzień.
Czasem decyduje się na odważny krok i zaprasza w swoje czarno - białe pościelowe pielesze jakąś kobietę, ale zdecydowanie bardziej lubi mężczyzn.
Faceci - autorzy fajniej opisują rzeczywistość niż kobiety - autorki, a Studniowa Singielka M. zrobiła się bardziej wymagająca w kwestii książek, które zabiera do łóżka, zwłaszcza jeśli chodzi o "opisy";P ^^.
Kiedy gra wstępna głównych bohaterów ciągnie się przez pięć stron i obejmuje tylko wymianę spojrzeń i opis tego, jak zachowują się ich ciała pod wpływem hormonów, Studniowa Singielka M. czuje się, jakby smyrała się piórkiem po podniebieniu, więc zdecydowanym ruchem przyciąga do siebie autora, który napisał bestsellerowy kryminał.
Albo thriller ;P.
(I to takiego autora, który nie zawarł w powieści scenek miłosnych, a jeśli nawet, to mieszczą się one na połowie strony albo są na tyle ciekawe/mocne/dobre/zabawne/niedopowiedziane, że M. decyduje się jednak czytać dalej ^^).
Studniowa Singielka M. podczas oglądania sceny łóżkowej w filmie, czuje się równie pewnie i na miejscu, jak oglądając science fiction. Chociaż wtedy chyba czuje się bardziej wtajemniczona i obeznana. Nawet kiedy po ekranie latają niezidentyfikowane obiekty latające albo świstają miecze świetlne ;).
Kiedy zdarzy się, że Studniowa Singielka M. kątem oka zobaczy jakąś komedię romantyczną, myśli sobie: „Aha. Więc to tak wygląda z boku oglądanie ociekających lukrem i słodyczą scenek o kupowaniu zasłon do wspólnej sypialni”.
Kiedy zdarzy się, że Studniowa Singielka M. kątem oka zobaczy jakąś komedię romantyczną, myśli sobie: „Aha. Więc to tak wygląda z boku oglądanie ociekających lukrem i słodyczą scenek o kupowaniu zasłon do wspólnej sypialni”.
W nocy Studniowej Singielce M. czasem śni się coś
podchodzącego pod kategorie: „Sny erotyczne”, ale otrzepuje się z nich tak samo
szybko, jak otrzepuje się z pajęczyn po powrocie ze strychu.
I wciąż nie pokusiła się o przeczytanie ani jednego
artykułu o masturbacji i nie zamówiła sobie wibratora ;D.
Studniowa Singielka M. codziennie szczerzy się w myślach sama do siebie, kiedy ktoś mówi jej:
„Ale mój chłopak mnie wkurza” i „Wrrrr… Znowu pokłóciłam się z mężem”, starając
się równocześnie zrobić współczującą minę i przyjąć odpowiednio kobieco
solidarnościową postawę.
Studniowa Singielka M. uwielbia w nocy owijać się w
kołdrę jak w kokon, kokosić się na łóżku i turlać po materacu, bez słuchania
„Ale Ty się wiercisz!”.
Choć przyznaje, że czasem przydałby się ktoś do
podrapania po plecach i wygrzania zimnych stópek ;].
Studniową Singielkę M. bardzo rozśmieszają twierdzenia:
„Nie martw się, znajdziesz sobie kogoś” i „To nic, że zerwałaś z chłopakiem.
Będziesz miała nowego”.
Studniowa Singielka M. zaczęła szukać pracy, chodzić
na siłownię i myśleć „Jestem młoda, jestem twarda, jestem niezależna. Mogę
robić co chcę”.
I wcale nie była u coacha ani u psychoterpapeuty, a
nad biurkiem nie powiesiła sobie motywującego napisu „Dasz radę!”.
Studniowa Singielka M. wie, że może liczyć na siebie
i tylko na siebie.
Uczy się dla siebie, ćwiczy dla siebie, robi dobrze
sobie, nawet robiąc dobrze innym i nie płaszczy się przed nikim, bo i bez tego
czuje się wystarczająco mała ;).
Studniowa Singielka M. jest szczęśliwa, choć wie, że
czasem będzie jej brakować przytulenia się do męskiego ciała, które nie należy
do jej kuzyna.
Jest szczęśliwa, mimo, że nie pamięta, kiedy ktoś
dotknął ją z pasją, a nie po to, żeby sprawdzić jej temperaturę czy poklepać po
ramieniu.
Studniowa Singielka M. cieszy się ze swojego
studniowego bycia singielką, bo chciała nią być.
Bo chociaż fajnie było mieć masaż karku na żądanie i
orgazm na życzenie, to jednak i bez tego jest fajnie ;).
Bo nie ma pretensji, fochów, łaski, uwiązania,
wyrzutów i uległości.
Bo może być sobą.
I może być kim chce ;).
Może też zrobić mocny wpis o wibratorach, orgazmach i
szybkich numerkach, bo kto singlowi zabroni? ;P ^^
![]() |
http://likely.pl/zdjecie/6477/dziewczyna-przeciagajaca-sie
|
Komentarze
Prześlij komentarz