Mała, mocna ;]

Przyjęcie do Policji w swoje 25 urodziny to całkiem fajny prezent ;].
Wstawanie 25 po 4, żeby jechać 90 km na szkolenie BHP brzmi mniej fajnie, ale też jest do przeżycia. Jazda samochodem przed piątą rano to jedna z rzeczy, które lubię (ale nie pytajcie mnie czemu).
Znalezienie miejsca parkingowego pod komendą też brzmi przyzwoicie.
Mniej przyzwoicie jest wtedy, kiedy okazuje się, że szkolenie będzie o 9, nie o 8.
Czytanie książki na hallu i przyciąganie miliona spojrzeń na swoją skromną osobę ("Co to za dziewczę siedzi i co ona do cholery czyta?") nie jest takie złe, kiedy tak dobrze wciągnie się w fabułę dobrego thrillera, że nie rejestruje tego, że jest się obserwowaną z każdej strony.
Szkolenie, które przeciąga się do kilku godzin i które oprócz bezpieczeństwa i higieny pracy obejmuje także ochronę przeciwpożarową, przeszkolenie z zakresu antykorupcji i tajnych danych byłoby lepsze, gdyby nie głośne burczenie brzucha. Ale na szczęście mój żołądek był na tyle subtelny, że ograniczył się do poinformowania tylko jednej osoby, że śniadanie jadłam wpół do piątej.
Jabłko zjedzone na drugie śniadanie nie potrafi niestety zaspokoić głodu, nawet jeśli tym jabłkiem jest Gloster, ale może na chwilę przytkać i uciszyć burczenie ;).
Poznanie nowych znajomych i spotkanie "starych" (tych, z którymi biegało się za lekarzami z obiegówką) jest miłe, ale jeszcze milsze jest dostawanie masy smsów z życzeniami, nawet kiedy nie można za bardzo odpisać.
Odrzucając ukradkiem kolejne połączenia śmiałam się sama z siebie, bo sama zapoczątkowałam dzwonienie do bliskich z okazji urodzin, więc nie ich wina, że dzwonią, kiedy nie mogę odebrać ;]
Szukanie magazynu, w którym wydają mundury okazało się być pestką, skoro ma się fajnych nowych kolegów, ciężkim orzechem do zgryzienia były panie, które mi munduru nie wydały.
Obiad, którego nie jest w stanie się zjeść, bo jest się przegłodzonym można wziąć na wynos.
Na wynos można też kupić małą mocną kawę na Orlenie, choćby po to, żeby wylać ją na wycieraczkę w samochodzie ;].
To, że kawa pobudza dopiero, jak jest się już w domu i jak planuje się odpocząć to mały pikuś, bo przecież od spania jest noc.
To, że jest się tak zmęczoną, że aż pobudzoną ze zmęczenia (i z kofeiny) można zapisać jako kolejne ze swoich dziwactw.
A pobudzenie można spożytkować pakując zabawki do szarej torby i jadąc na zumbę, żeby wyrównać endorfiny do adrenaliny i wyskakać z siebie znużenie ;)


PS Dziękuję za życzenia! ;] ;** .





Komentarze