Niektóre rzeczy są takie na jakie wyglądają. I to jest takie proste, że aż wypadałoby się puknąć w głowę, że nie wpadło się na to wcześniej.
Niektóre słowa są zupełnie niepotrzebne, podobnie jak niektóre myśli, analizy i wspomnienia więc najlepiej jest je powstrzymać, zahamować i wyrzucić z głowy.
Niektóre przykre rzeczy przytrafiają się po to, żeby wyciągnąć z nich jakąś lekcję, a z niektórych nie da się wyciągnąć nic dobrego.
Niektóre rzeczy się kończą, żeby zacząć się mogły inne, niektóre nie kończą się, choć bardzo tego chcemy, niektóre kończą się wbrew naszej woli, a niektóre kończą się otwartą furtką i cholera jedna wie, do czego owa furtka prowadzi.
Niektóre rzeczy trafiają się raz i już nigdy się nie powtórzą, niektóre pomyłki wychodzą nam na dobre, a niektóre nie wychodzą - i to też jest normalne.
Niektórzy ludzie patrzą przez przednią szybę, inni przez tylne lusterko.
Niektórzy czekają na coś, sami nie wiedząc często na co, a inni robią coś, choć sami nie wiedzą co.
Niektórzy mają coś w głowie, inni w rękach, a jeszcze inni w du***.
Niektórzy doszukują się sensu, tam gdzie go nie ma, a inni nie widzą sensu w niczym.
Niektórzy mają szczęście, inni potrafią to szczęście znaleźć w stercie badziewia.
Niektórzy wrzucają na fejsbuka mądre cytaty z demotów ze zdjęciami samotnej ławki w tle, inni linki do swoich nieogarniętych blogów.
Niektórzy mają wypisane na czole czego chcą od życia, niektórzy co chwilę zmieniają co do tego zdanie, a jeszcze inni nie wiedzą nic i też jest im z tym całkiem dobrze.
Niektórzy ludzie są tajemniczy i zagadkowi, licząc na to, że ktoś domyśli się co oznacza to jedno konkretne spojrzenie różniące się od innego kątem przekrzywienia brwi, ja do bólu pragmatycznie stwierdzam, że tajemniczo to ja sobie mogę przegryźć wargę w łóżku, żeby facet nie wiedział co mi wpadło do głowy i miał ten element zaskoczenia, bo w normalnym życiu tajemniczość się nie sprawdza.
Niektórzy lubią gadać od rzeczy jak ja, a niektóry lubią to czytać jak Wy.
Od rzeczy najlepiej gada się ponoć po alkoholu, choć mi osobiście nie trzeba nawet alkoholu, żeby mówić głupoty.
Robić głupoty też można na trzeźwo i przynajmniej ma się większą świadomość tego, co się robi.
Głupotą jest kierowanie się czyimiś mądrymi radami, złotymi zasadami i różowymi okularami, podobnie jak głupotą jest pisanie takich głupot, jakie piszę teraz.
Szaleństwo jest z definicji nieplanowane, żałuje się rzeczy, których się nie zrobiło, a raz wypowiedziane słowa nie cofną się, jak zawoła się "pi, pi, piiii".
Niektórych rzeczy nie da się zamazać, ludzi zapomnieć, a decyzji zmienić, ale jak na wszystko - na nic nie ma reguły.
...
Niezły bajzel, co? ;]
Jakiś wniosek, refleksja, coś tchnącego życiową mądrością?
Puenta, pointa, cytacik, trzy gwiazdki?
At hock, voila, geronimo, go ahead:
Idę wydalić z siebie tę resztę smarków, które zapchały mi głowę, choć istnieje większe prawdopodobieństwo, że zaraz do pokoju wleci mi helikopter niż to, że uda mi się przy tym smarkaniu nie wysmarkać płuc.
Idę wypić coś ciepłego i ubrać skarpetki ze świątecznymi czerwonymi motywami, bo stopy lekko zaczynają mi przymarzać.
Potem walnę się na łóżko z notatkami i kolorowymi markerami, bo jutro mam egzamin, egzamin ożeszfuck, a ja siedzę i piszę i to takie głupoty, Chryste Panie!
Zasznuruję usta, nawinę wyprostowane włosy na palce i splotę dłonie na karku tak samo zręcznie jak plotę głupoty na gorączce.
Zmierzwię koc nadpopubliwym tyłkiem, rozmażę oczy jak zasnę nad notatkami i posmaruję się pod nosem Vapo Rubem, żeby móc oddychać i pewnie też po to, żeby dla ponurej przeziębieniowej monotonii kapilary w nosie farbnęły mi smarki na karminowo.
Jak będę chciała zrobić coś głupiego to rzucę naprędce jakiś mądry cytat z demotów, jak będę chciała powiedzieć coś mądrego to powiem co myślę, a jak będę chciała być tajemnicza to przegryzę wargę.
The end, finito, bailando, arrivederci ;)
Niektóre słowa są zupełnie niepotrzebne, podobnie jak niektóre myśli, analizy i wspomnienia więc najlepiej jest je powstrzymać, zahamować i wyrzucić z głowy.
Niektóre przykre rzeczy przytrafiają się po to, żeby wyciągnąć z nich jakąś lekcję, a z niektórych nie da się wyciągnąć nic dobrego.
Niektóre rzeczy się kończą, żeby zacząć się mogły inne, niektóre nie kończą się, choć bardzo tego chcemy, niektóre kończą się wbrew naszej woli, a niektóre kończą się otwartą furtką i cholera jedna wie, do czego owa furtka prowadzi.
Niektóre rzeczy trafiają się raz i już nigdy się nie powtórzą, niektóre pomyłki wychodzą nam na dobre, a niektóre nie wychodzą - i to też jest normalne.
Niektórzy ludzie patrzą przez przednią szybę, inni przez tylne lusterko.
Niektórzy czekają na coś, sami nie wiedząc często na co, a inni robią coś, choć sami nie wiedzą co.
Niektórzy mają coś w głowie, inni w rękach, a jeszcze inni w du***.
Niektórzy doszukują się sensu, tam gdzie go nie ma, a inni nie widzą sensu w niczym.
Niektórzy mają szczęście, inni potrafią to szczęście znaleźć w stercie badziewia.
Niektórzy wrzucają na fejsbuka mądre cytaty z demotów ze zdjęciami samotnej ławki w tle, inni linki do swoich nieogarniętych blogów.
Niektórzy mają wypisane na czole czego chcą od życia, niektórzy co chwilę zmieniają co do tego zdanie, a jeszcze inni nie wiedzą nic i też jest im z tym całkiem dobrze.
Niektórzy ludzie są tajemniczy i zagadkowi, licząc na to, że ktoś domyśli się co oznacza to jedno konkretne spojrzenie różniące się od innego kątem przekrzywienia brwi, ja do bólu pragmatycznie stwierdzam, że tajemniczo to ja sobie mogę przegryźć wargę w łóżku, żeby facet nie wiedział co mi wpadło do głowy i miał ten element zaskoczenia, bo w normalnym życiu tajemniczość się nie sprawdza.
Niektórzy lubią gadać od rzeczy jak ja, a niektóry lubią to czytać jak Wy.
Od rzeczy najlepiej gada się ponoć po alkoholu, choć mi osobiście nie trzeba nawet alkoholu, żeby mówić głupoty.
Robić głupoty też można na trzeźwo i przynajmniej ma się większą świadomość tego, co się robi.
Głupotą jest kierowanie się czyimiś mądrymi radami, złotymi zasadami i różowymi okularami, podobnie jak głupotą jest pisanie takich głupot, jakie piszę teraz.
Szaleństwo jest z definicji nieplanowane, żałuje się rzeczy, których się nie zrobiło, a raz wypowiedziane słowa nie cofną się, jak zawoła się "pi, pi, piiii".
Niektórych rzeczy nie da się zamazać, ludzi zapomnieć, a decyzji zmienić, ale jak na wszystko - na nic nie ma reguły.
...
Niezły bajzel, co? ;]
Jakiś wniosek, refleksja, coś tchnącego życiową mądrością?
Puenta, pointa, cytacik, trzy gwiazdki?
At hock, voila, geronimo, go ahead:
Idę wydalić z siebie tę resztę smarków, które zapchały mi głowę, choć istnieje większe prawdopodobieństwo, że zaraz do pokoju wleci mi helikopter niż to, że uda mi się przy tym smarkaniu nie wysmarkać płuc.
Idę wypić coś ciepłego i ubrać skarpetki ze świątecznymi czerwonymi motywami, bo stopy lekko zaczynają mi przymarzać.
Potem walnę się na łóżko z notatkami i kolorowymi markerami, bo jutro mam egzamin, egzamin ożeszfuck, a ja siedzę i piszę i to takie głupoty, Chryste Panie!
Zasznuruję usta, nawinę wyprostowane włosy na palce i splotę dłonie na karku tak samo zręcznie jak plotę głupoty na gorączce.
Zmierzwię koc nadpopubliwym tyłkiem, rozmażę oczy jak zasnę nad notatkami i posmaruję się pod nosem Vapo Rubem, żeby móc oddychać i pewnie też po to, żeby dla ponurej przeziębieniowej monotonii kapilary w nosie farbnęły mi smarki na karminowo.
Jak będę chciała zrobić coś głupiego to rzucę naprędce jakiś mądry cytat z demotów, jak będę chciała powiedzieć coś mądrego to powiem co myślę, a jak będę chciała być tajemnicza to przegryzę wargę.
The end, finito, bailando, arrivederci ;)
Komentarze
Prześlij komentarz