Pociągający

Jak spędzić niedzielę z grypą?
Obudź się wcześnie rano.
Pokręć się w pościeli, próbując jeszcze poleżeć.
Próbuj wciągać powietrze nosem, mimo że jest zaklejony jak puszka na datki.
Okej. Poddaj się i weź głęboki wdech ustami, bo jeszcze się udusisz.
Przełknij ślinę.
Tak, wiem, że boli.
Wygładź zmierzwione przez noc prześcieradło i uklep zgniecione gorączkowym snem poduszki.
Skapituluj i wyjdź z łóżka, żeby mieć więcej godzin na smęcenie i snucie się bez celu po domu.
Popatrz do lustra i uśmiechnij się mimo, że wyglądasz jak obraz nędzy i rozpaczy.
Nie wpatruj się zbyt długo w mało świeże i potargane włosy, podkrążone oczy i bladą twarz.
Zjedz na śniadanie to, co jesz od trzech dni jako każdy posiłek, czyli namoknięte płatki na ciepłym jak zupa mleku.
Nafaszeruj się całą baterią leków, po których zostanie Ci w ustach gorzki smak.
Z równie gorzkim smakiem próbuj zrobić coś sensownego.
Poprzekładaj mandarynki na paterze, popatrz się przez chwilę na wzór przedpokojowych płytek, pobaw się trochę rąbkiem koszulki.
Powarcz na domowników - niech widzą, że cierpisz.
Nie wychodź z domu, bo ubranie butów i szalika jest za bardzo męczące.
Porzucaj chusteczkami do celu (kosza) i ciesz się, jaki jesteś zręczny (*osmarkane chusteczki dobrze lecą).
Około południa pomaluj rzęsy (jeśli jesteś kobietą. Jak jesteś facetem to nie wiem co możesz zrobić. Ogolić się?), żeby udać przed samą sobą, że ładnie wyglądasz.
Przyliż przytłustawe włosy na bok, nie używając do tego szczotki (boli), grzebienia (ciągnie), frotki (ałaa!).
Na obiad zjedz bezsmakową zupę z dyni i marchewki. Jest sycąca i bez smaku, ale przecież i tak smaku nie czujesz.
Spędź pół dnia w łóżku, czytając książkę i ciesząc się, że możesz wodzić oczami po kolejnych wierszach tekstu i Cię od tego nie mdli.
Rób sobie tylko przerwy na pojenie się herbatkami i wydalanie z siebie herbatek.
Postępuj według następującej instrukcji:
Wyrwij z furią chusteczkę z chustecznika, smarknij w nią porządnie, wrzuć do kosza, posmaruj piekący nos maścią, umyj ręce. Powtórz cztery razy, odetchnij z ulgą, że udało Ci się pozbyć tego niemiłego ucisku i ciężaru w zatokach. Po pięciu sekundach dojdź do wniosku, że znów czujesz, że masz zatkany nos.
Powtórz jeszcze raz i postępuj według instrukcji trzysta razy na godzinę.
Czytaj przez kolejne parę godzin, narzekając że 600 stronnicowa książka jest ciężka do trzymania w osłabionych rękach.
Na zmianę smaruj wazeliną nos i spierzchnięte usta.
Pomarudź domownikom trochę, że boli Cię to i tamto, że masz ochotę na rabarbar i mrożone truskawki i że zaczyna boleć Cię głowa.
Zmień pozycję do czytania na taką, od której nie boli du**.
Przygotuj sobie ciuchy do pracy i nie myśl: "Jezu, jak ja jutro dam radę?!".
Poćwicz w lustrze optymistyczne miny.
Przekonaj się, że wyglądasz ładnie.
Jak parskniesz przy tym śmiechem - uważaj, żeby nie osmarkać lustra.
Połóż się na łóżku i powpatruj się w sufit.
Przypomnij sobie, że grypa to nie koniec świata i że nie jesteś facetem, żeby umierać na katar.
Pomyśl, jak miło będzie jak wrócisz do zdrowia i znów wskoczysz na swój normalny tryb.
Przekonaj sama siebie, że to była w zasadzie całkiem miła niedziela, spędzona na czytaniu i... czytaniu i... czytaniu.
Znajdź jakieś pozytywne aspekty kataru (eeee, będę mogła sobie kupić nowy chustecznik z nowymi bialutkimi chusteczkami...?).
Zaplanuj w grafiku następny tydzień, nie uwzględniając w nim chorowania.
Zmęcz się całym dniem nicnierobienia, poprzeglądaj bezmyślnie Zalando walcząc z pokusą zamówienia nowej pocieszającej bluzy, połóż w pogotowiu (koło łóżka) zapas ampułek z solą do płukania oczu i nową paczkę chusteczek.
Uśmiechnij się sama do siebie, odpal bloggera i pojaraj się przez chwilę statystykami (*przez weekend są tłumy, widzę że kilka postów przegoniło Studniówkę, a średnie odwiedziny z 1, 2 i 3 tysięcy podskoczyły do 5), napisz wpis, wklej linka na fejsiku, przeciągnij się.
Właśnie napisałaś kolejny wpis o niczym, wszyscy będą szczęśliwi i pewnie oplują monitory ze śmiechu, jak ładnie i zręcznie opisujesz dzień z katarem, a Ty będziesz mogła błogo zasnąć z myślą, że poprawiłaś komuś nastrój.
;)
 








Komentarze

Prześlij komentarz