O stokrotkach ;]

Zrobiłam bałagan w pięknie wysprzątanym przez mamę pokoju (za tę rozchyloną zachęcająco kołdrę, bukiecik stokrotek i krople do uszu przygotowane koło łóżka powinnam ją ozłocić).
Zafarbowałam włosy na lekko ciemniejszy odcień.
Usłyszałam, że przytyłam w "barach".
Pojechałam do ulubionego pięciolatka, który namalował mi tulipan na chodniku i zrywał dla mnie listki pietruszki w ogródku.
Nie zjadłam obiadu, zjadłam truskawki.
Nagminnie spóźniałam się z porą zażycia antybiotyku.
Spałam do dziewiątej.
Nie kupiłam żadnej części garderoby ani bielizny.
Czytałam tylko u fryzjera.
Ściskałam do oporu psa, który ostatnio był chory i brał kroplówki, czym wystraszył wszystkich członków mojej rodziny i pół naszej ulicy.
Rozpakowywałam się, równocześnie się pakując.
Śmiałam się więcej niż w ostatnim czasie, co ciekawe skoro na liście skutków ubocznych mojego nowego medykamentu nr jeden była "depresja" ;)
To teraz jak plecy nie bolą mnie już, jakby ściskała mnie w nich niewidzialna zimna obręcz, poproszę o więcej takich pogodnych dni, bez zmęczenia, smęcenia i przymulania.
I samych wpisów o stokrotkach ;)
Miłego nadchodzącego tygodnia wszystkim życzę! ;]






Komentarze