Przejdź do głównej zawartości

Nie będę ^^

Nie napiszę o mrozach, bo po co? Wszyscy mają termometry i wiedzą, że jak w nosie zaczynają się robić smarkowe sople to znaczy, że spadło poniżej 20.
Nie będę mówić o zdrowiu, bo ile ja mam lat? Sześćdziesiąt?
Nie napiszę nic osobistego, no bo niby dlaczego?
Nie polecę Wam żadnej książki, bo mniej czytam, choć to co czytam (L.Gardner) jest całkiem dobre i - o Boże, Boże - podoba mi się fabuła, podoba główna bohaterka, a wątki romantyczne są tak cudownie okrojone i sprowadzone do minimum, że nawet do przełknięcia.
Nie będę mówić o tym, że dużo pracuję i jeszcze więcej latam i biegam, bo to przecież żadna nowość.
Nie mam ochoty pisać nic mądrego ani smętnego, bo mam na to zbyt dobry humor.
Jak mam zły humor to szybko mi przechodzi, bo w domu trochę powarczę na domowników, w pracy mi przejdzie, a wieczorem wpadnę pod kocyk i też jest już dobrze.
Na pisanie czegoś obrzydliwie pozytywnego jakoś brak mi chęci. Przecież nie każdy jara się iskierkami na śniegu albo rudym kotem wygiętym w pałąk.
Na długi wpis nie mam ani czasu ani ochoty, a pisanie krótkiego jest bez sensu.
O pisaniu wspominać nie będę, bo zawsze jak o tym wspomnę to nagle odechciewa mi się pisania.
O niczym ważnym, konkretnym ani ciekawym napisać nie mogę.
O pracy - jak wyżej.
O czasie wolnym mogłabym coś wspomnieć, ale czas wolny... Czas wolny nie polegający na gotowaniu, sprzątaniu, robieniu zakupów czy spotykaniu się ze znajomymi - którzy mi kiedyś wydrapią oczy za takie chamskie olewanie - to w zasadzie mieści się między prysznicem, a spaniem i polega głównie na kontemplowaniu zapachu płynu do płukania, szelestu kartek albo drzemaniu z ręką w książce, a to za nudne, za spokojne i zbyt przewidywalne.
O nieprzewidywalnych, nieoczekiwanych i nowych mogłabym napomknąć, ale nie, nieee, przecież ze mnie coś wydusić to chyba że przemocą, a niby jak macie to zrobić, skoro tylko mnie czytacie?
Nie pochwalę się ładnym i zdrowym wyglądem, bo nie wyglądam ani ładnie, ani zdrowo.Wyglądam ni to blado ni to mizernie, a oczy mam tak malowniczo zacieniowane, że wyglądają jakby je machnięto węgielkiem.
Kondycją też się nie poszczycę, bo po przechodzonej chorobie wciąż mam mało mocy.
Nie będę nic mówić o zmianach, bo są tak ruchome, że zanim je opiszę i tak się zmienią, no to bez sensu.
Nie będę oznajmiać, że jestem małomówna, bo chociaż czasem - i owszem - to jednak na ogół klepię jak zawsze bez pomyślunku i ładu.
Pewnie mogłabym rzucić coś z archiwum, ale żaden temat nie jest zbyt aktualny.
Może nawet szarpnęłabym się na jakiś tematyczny wpis, tylko że jakoś każdy z tematów wydaje mi się tak rozwlekły, że jak policzę sobie w głowie słowa, które miałyby się złożyć na jedno wielokrotnie złożone zdanie to natychmiast pasuję, bo przecież mam nie budować tasiemcowatych zdań i mam uczyć się odpowiadać konkretnie i mówić lakonicznie.
No.
Dobrze mi idzie.
Prawda?
Wymyślać tytułu mi się nie chce, szukać odpowiedniego zdjęcia ani tyle.
No to nie będę ;)
I tak z niepisania zrobił się wpis. 
Eh, no i przetłumacz sobie, że nie warto pisać, no przetłumacz ;)





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wróciłam!

Musiało upłynąć trochę wody, musiał mnie zacząć boleć kręgosłup, żebym doszła do wniosku, że szczupłość nie równa się zdrowie, ale z dumą melduję, że wróciłam do dobrej kondycji. Kondycję bardzo łatwo stracić, a ciężko do niej wrócić. Moja poszła razem ze zmianą pracy, związkiem, przeprowadzkami i zmianą trybu życia na chill, kocyk i kotki. Więc tak naprawdę już parę lat temu. I nie potrafię, powiedzieć czemu, bo nikt mnie siłą pod tym kocem nie trzymał, koty naprawdę nie są aż tak absorbujące, a ja przecież zawsze byłam trochę ADHD. Wprawdzie gdzieś tak w covidzie, kiedy namiętnie udzielałam się w nieswoim ogródku - tzn. głównie woziłam taczki i chciałam wozić taczki, uznałam, że siłę jakąś tam mam. Ale nic poza tym. Przez to lato dbałam o siebie. Dużo spacerów, dużo roweru, trochę biegania. I bieganie też mi wychodziło - w sensie więcej było biegania niż chodzenia, zakwasy też były solidne, a ja czerwona jak cegła, więc oszustw nie było. Wraz z nadejściem roku szkolnego zmieniłam się

po turecku +

Nowy Rok zaczęłam kupieniem wielkiego fioletowo-miętowego bidonu i piłki do fitnessu. Nooo i zakwasami w brzuchu.  I wcale nie miałam postanowienia dbania o formę, bo zmianę trybu życia wdrożyłam już jakiś czas temu - po prostu.  Nie robię żadnych noworocznych postanowień, chyba, że takie wewnętrzne, bardziej osobiste, dotyczące zmian w sobie samej, ale które nie są jakoś bardzo górnolotne. Z wysokości szybko się spada. Odkąd wróciłam do pracy, cierpię na brak czasu na czytanie, ale w poprzedni weekend nadrobiłam wszystko. I udało mi się zrobić Killera Chodakowskiej - zapomniałam już, jak on kopie. Nie wiem, może znacie bardziej intensywne ćwiczenia, ale dla mnie Killer jest z tych ćwiczeń, które naprawdę dają w D. Ale z niewiadomych przyczyn (a może z tych, że jednak długo siedzę i pracuję) ostatnio dość mocno doskwiera mi kark, w ten weekend uprawiałam więc ćwiczenia dla seniorów pt. "Zdrowy kręgosłup". Lol. Poza tym mamy mrozy, dzień dalej parszywie krótki, auta nie chcą n

łapówka

Jeśli mylicie buraki z brokułem, kiedy piszecie listę zakupów, a zamiast "napiwek" mówicie "łapówka", to najpewniej przeszliście covida, jak ja. Nie kaszel, nie siedzenie w domu, a mgła umysłowa, jaka potem opada jest definitywnie NAJGORSZA. Zdarzyło mi się jeszcze zapomnieć PINu do telefonu (ale używałam go bardzo dawno, bo telefon nowy, więc nie musiałam go resetować jak poprzedni co dwa dni...), schować solniczkę i pieprzniczkę grzybki do szuflady obok tej właściwej i wziąć złe kluczyki do samochodu, kiedy przed Świętami jechałam na szybką rozgrzewającą herbatkę z koleżanką. Ale na usprawiedliwienie dodam, że to ten sam model, mój jest tylko mniej odrapany (głównie dlatego, że nasze auto odrapałam ja, a teraz mam pożyczone od rodziców, zanim doczekam się swojego miętowego dziecka ;)). Okres przed Świętami był średni, bo jak mi wyskoczył pozytywny test, zostałam już te parę dni w domu, zwłaszcza, że czułam się słabo i łapałam wszystko jak pelikan (np. wyglądałam b