Błękitne obłoczki, niebieskie migdały

Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy uwielbiają spać, jeść i nic nie robić.
Byłam dumną przedstawicielką codziennych ćwiczeń, jedzenia marchewki i nauki języka japońskiego.
Biegałam to tu, to tam, żyłam powietrzem, nie miałam na nic czasu.
A teraz?
Teraz mam katar, okres, urlop, kilka godzin sama na mieszkaniu, kiedy czekam na powrót z pracy M. i mnóstwo innych wymówek, żeby się obijać ;)
Dziś M. śmieje się w Empiku, że kupi mi kubek z napisem: "Gratulacje, udało Ci się wstać z łóżka!", bo nagle zrobiła się ze mnie fanka snu. Śpię jak zabita bez melatoniny i melisy, rano to dla mnie gdzieś przed południem, a budzenie mnie to jak budzenie tygrysa bengalskiego.
Gotuję, a w garnkach rządzą makarony, sosy i zupy.
Jak nie jadłam sama w mieszkaniu, bo nie miałam weny, tak teraz dziwię się ile zmieszczę w tym zasuszonym żołądku pizzy, faszerowanych makaronowych muszli i mlecznej Milki.
Shopping uprawiam z umiarem, bo jednak wolę kupować obieraczki do awokado, łazienkowe chodniczki i maselniczki niż książki czy ciuchy, ale i tak chodzę do galerii, za rozrywkę przyjmując samo łażenie, picie kawy flat white i oglądanie żelazek i kiecek.
O ile u siebie pochłaniałam książki od rana do nocy, o tyle Warszawka nie sprzyja czytaniu, bo sprzyja oglądaniu. I jeśli byłam nietelewizyjna, niefilmowa i nieserialowa to teraz oglądam "Prison break" (*tak, wiem, że już go kiedyś oglądałam) z zawzięciem godnym podziwu, bo serial towarzyszy mi od rana przy śniadaniu, przez lecenie w tle kiedy myję naczynia albo robię pranie, po południu kiedy odpoczywam po nic nie robieniu i wieczorem jak już zalegamy z M. na rozłożonej kanapie. Serialuję do nocy, a rano M. odpala mi film na większy apetyt i lepszy dzień.
Pławię się w lenistwie tak bardzo, że aż nie przystoi.
Czas mam, mogłabym napisać pięćset stron jakiejś powieści, ale patrzę na swoje konto i mówię: "Nie stać mnie na bycie artystką, lepiej mi oglądać serial i czytać to, co spłodzili inni". Jak zamiast o rachunkach i obowiązkach zacznę myśleć o paletach barw, błękitnych obłoczkach i niebieskich migdałach to może będę sobie pisać do szufladki.
Póki co dla rozrywki odkręcam sobie kaloryfer, piję Theraflu zatoki i planuję weekend nad morzem, który nie będzie weekendem ;)







Komentarze