To już nie jest optymizm, ani nawet superoptymizm, ale zwykła akceptacja rzeczywistości. I pokora.
Zawsze narzekałam na swoją odporność, byłam zła, że ciągle coś łapię. I tak - nie jestem dumna z tego, że znowu mam infekcję. Ale teraz biorę to na klatę.
Umiem poznać, kiedy trzeba podjąć decyzję by nie pójść do pracy i odwiedzić lekarza. Kiedy odpuścić. I cieszyć, że jest to tylko infekcja wirusowa, a nie bakteryjna, bo te są na razie postrachem numer 1 po wakacyjnym rzekomobłoniastym.
Trudna sztuka odpuszczania i nie gonienia za pieniędzmi w toku.
Także znowu tryb spoczynkowy - polarowa piżama, ciepłe skarpety i szalik wokół szyi.
Piję herbatę z lipy, która dobrze nawilża drapiąca krtań, w nocy kaszlę, w dzień inhaluje się sterydem ubrana w długi sweter w kolorze oatmeal (po jego drapaniu wnosiłam, że ma dobry skład, ale nie. 100% acrylic To stary sweter z Zalando, teraz chodzą po mnie wełniane albo z kaszmirem, ale na razie żadnego nie kupiłam). Wiem, że po prostu muszę to przesiedzieć i wyleczyć i tyle. Akceptuję to.
Jasne, żałuję, że przepadło mi parę spraw, żałuję też, że nie zdążyłam kupić ekspresu (błagałam męża, żeby po niego pojechał "Czekaj!" Wygrzmiał do mnie. Więc czekam. Dalej na promocję, ale siódmy zmysł mówi mi, że na black week wcale go nie przecenią i w końcu skapituluję i się na niego po prostu szarpnę ^^).
Dziś wyszłam z domu, ubrałam też (zaimpregnowane tak, że cały dom śmierdział sprayem) nowe (kupowane w lecie - tak, jestem królową promocji) UGGi w kolorze slate (słupkowym; szare) i są tak cudownie warte każdej złotówki i ciepłe, że omnomnomnom...
Choinkę chce w tym roku ubrać nieprzyzwoicie szybko. Planuje już początkiem grudnia. A co!
Staram się nie kupować dużo świątecznych rzeczy, ale zobaczymy jak wyjdzie.
A wyjdzie na to, że Wigilia raczej już u nas, na naszym, ale - ratujcie mnie - chyba w kolorze bieli i złota (bo takie mam poduszki i serwetki, a budżet nie pozwala na zmianę barw, awrrr).
Ale dobra. NABYŁAM trzy figurki reniferów - nie patrzy, nie widzi, nie słyszy, a sukienkę mam miętową ze wstawkami złotej nitki, więc co tam - niech te Święta lśnią!
***
Zdrowam.
Choć jak się podniecę i za dużo gadam to:
1. chrypię
2. kaszlę.
Jak się nie podniecę to też kaszlę.
\
Przekonałam się do pilatesu. Głównie dlatego, że z braku ruchu, nadmiaru filmów, telefonu i książek rozbolał mnie kark. A lepszy pilates niż bezruch. To, że drugiego dnia po pilatesie pierdyknęłam sobie pół Killera to inna sprawa ;).
Zmieniłam motyw na blogu.
Na paznokcie wybrałam ulubione nude + błękit.
Kupiłam (moje ulubione słowo) słoik liofilizowanych truskawek i paczkę kawy w błękitnym opakowaniu. Nie, ekspresu dalej nie mam ^^.
Skoro mowa o "kupowaniu" to mam mały skromny plan jeszcze na ten miesiąc, ale cichosza.
Bo jeszcze mi mąż schowa kartę i będzie lipa ;).
Komentarze
Prześlij komentarz