szare niebo

 "Szare niebo, szary łupek, szary kamień"*.


Pluszowy króliczek też miał być szary, ale jest beżowy. Ociepla nieco nasz salon, kiedy siedzi na miętowym fotelu. Uszak na uszaku. Albo pluszak na uszaku.

Mąż nie lubi takich dziecinnych dodatków. Zawsze wtedy przechodzą go dreszcze. Mnie nie. Ja pracuję z dziećmi więc ołówek z pandą albo teczka w pieski jest zawsze mile widziana. No i czasem po prostu lubię takie rzeczy. I lubię Disneya. Ale racja. Jak ostatnio rozwiesiłam na poręczy schodów wyprane pieluszki tetrowe w jeżyki i grzybki (dla kotów po przygodzie kuwetowej*) i zapomniałam o nich, a potem wchodziłam po schodach, to aż przystanęłam z wrażenia. No, efekt był piorunujący, nie powiem. Przybił piątkę zbliżającej się trzydziestej czwartej wiośnie ;).


Chociaż sklepy owładnął już świąteczny szał, moje dekoracje dyniowe dalej warują na ławie. Wystawka kubków na relingu wciąż pastelowa, a nie świąteczna, ale właśnie zjadłam na obiad barszcz z uszkami. 

Połowa listopada.


Szare kocie uszy, szary ogon, szare łapki. Bluta, bo Rubuśkę wybieraliśmy po białych łapkach. 

Kawa pita dwa razy dziennie, pizza neapolitańska rosnąca w miskach. Wyjdzie, nie wyjdzie. Trzeba spróbować. Z misek trochę wyszła.

Tymianek w misce, herbata malinowa, skrzat śmiejący się ze mnie z kominka.

Może w tym roku choinka stanie wyjątkowo szybko? Koty nie zjedzą za dużo igieł do Wigilii?

Szary narożnik, szare poduszki, szary sweter. 

Postanowiłam nie wklejać na bloga zdjęć z internetów, bo mi ostatnio usunęli linka z FB (a co to ja, zdjęcia nie umiem zrobić? Zrobię), ale teraz nie wiem które wybrać.

Mój ekspres właśnie staniał o trzy stówy. Sześć dni za późno. Trzy stówy zapłaciłam dziś za badania, by dowiedzieć się, czy dostanę jednak antybiotyk.

Pani BędęKupowaćCiuchyTylkoDobrejJakości zamówiła właśnie świąteczny sweter 100% acrylic na Ugly Sweater Day. Ale ten sweter jest ładny.

Poranki mam tragiczne, bo albo się duszę albo mocno kaszlę. Południa są depresyjne. Wieczory słabe.

Miętowy organizer się ze mnie śmieje :"Hahaha". Jest prawie pusty. I tylko dobrze, że dokupiłam wkładkę "Moje zdrowie". 

Złocone okładki książek błyszczą na półce w jesiennym słońcu. Wcale nie zachęcają mnie do czytania.


Listopad. 




* fragment genialnej książki: "Odległe echo" Val McDermid

* nie chcecie wiedzieć, jakie problemy jaką długowłose kotki ^^.



Komentarze