Może jednak czytanie po czternaście razy Harrego Pottera zostawiło ślad w mojej psychice, bo to co mi się czasami śni to wypisz wymaluj czysta fantastyka. Ostatnio śnią mi się domy, budynki i mieszkania. Jak dom to z siedemnastoma pokojami, jak budynek to komenda Policji z ogromną biblioteką i zoo w piwnicy, jak mieszkanie to takie, do którego zjeżdża się zsypem. Śnią mi się zwierzęta i to nie psy czy konie, a lwy, tygrysy albo pumy. Niedźwiedzie polarne atakują ludzi, bo ludzie jedzą im ryby, człowiek zostaje zamordowany przy użyciu aligatorów, które ktoś wpuszcza mu do garażu. Śnię o tylu ludziach, wydarzeniach albo i codziennych pierdołach, że niesposób ich zliczyć czy zapamiętać. I wcale nie przeszkadza mi to śnić dalej. Oprócz snów nic szałowego ani nietypowego się nie dzieje, stąd nic nie piszę. Jak mam pisać zdecydowanie wolę bawić się w Simsy i wymyślać niestworzone historie o niestworzonych ludziach, nawet jeśli mają zwykłe życie i zwykłe problemy niż pisać o sobie. Tak