Czasami mam ochotę zrobić najbardziej szaloną rzecz, jaką można zrobić w życiu. Czasami chciałabym popatrzeć komuś w oczy i głośno dobitnie powiedzieć, co o nim myślę. Boże, jak ja chciałabym zrobić coś tak szalonego... Dzisiaj od rana mam splątany dzień. Machinalnie wykonuję wszystkie czynności od nauki składania kotka z origami (czyt. robienia dzieciom siedemnastu łebków i siedemnastu korpusów podczas jednej lekcji), przez kupowanie bułek, uczenia Continuousa mojego szóstoklasisty po palenie w piecu i jedzenie ryżu z truskawkami. Wieczorem poszłam do znajomych z laptopem, który ostatnio trochę zmulał. Pod palcami informatyka dziwnym trafem od razu odżył, co każe mi myśleć, że sprzęt złośliwie robi ze mnie kretynkę i osobę technicznie upośledzoną... Trzy córki przyjaciół zaskoczyły mnie w równym stopniu, choć każda czymś innym. Jedna radością na mój widok, chociaż codziennie widzi mnie w szkole (i codziennie pyta, kiedy do niej przyjdę ;]) i spijaniem każdego słowa z moich us