SIERPIEŃ: Chwała Bogu za sierpień. Wprawdzie sierpień to już taka mała jesień, preludium do ciepłych swetrów i kaloszy, a już zdecydowanie czas przygotowań i powrotu do pracy, ale są też pozytywy. Widać coraz więcej opadniętych liści, jarzębina dojrzewa w popołudniowym słońcu, powoli nudzą się już wypełnione upałami dni i czeka się na spacer w kolorowych liściach. Zamiast mrożonej kawy myśli się już o zupie z dyni, a zamiast zwiewnych sukieneczek nachodzi ochota na musztardowe swetry, chustki i ocieplane botki. W tym roku sierpień zaskoczył wszystkich falą gorących dni, prażącego słonka i ciepłych wieczorów. Tak przyjemnie i mile ciepłych, zachęcających, żeby grillować, spacerować, biegać i spędzać znaczną część wieczoru na tarasie, a nocy z uchylonym oknem. Jest zdecydowanie bardziej letni niż lipiec i cieszę się każdym sierpniowym dniem. Każdy dzień witam z uśmiechem, bo prawie codziennie spędzam czas na zewnątrz. Choć czasem zamiast huśtać się do południa w hamaku,