Piję mrożoną kawę ze szklanki do Jim Bima. Oglądam "Narodziny gwiazdy" - ani nie mój ulubiony film (jak na przykład "Cast away" albo "Labirynt", który lubię sobie od czasu do czasu włączyć); ani ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, bo zwykle albo czytam albo słucham audiobooka. Jakoś sama nawet nie "umiem" sobie włączyć radia albo telewizora. Nie cierpię na taką potrzebę. Chyba że jest to "Ostry dyżur", ale aktualnie oglądamy go razem z M. więc z akcją i ulubionymi bohaterami czekam na niego. Może to taka cyklówka - może wtedy zmieniają się obszary w mózgu. Bo pod prysznicem puściłam sobie piosenki, a ja raczej jestem typem nudziary i słucham książek, nie melodii. Dla rozrywki wytargałam przed południem miętowy rower i pojechałam na przejażdżkę w czerwonej chustce Minnie w kropki na głowie. Nie ma morderczego upału, jest przyjemnie. Ciepło, trochę duszno, dlatego po powrocie wleciała ta kawa. Robię ją sobie w BlendyGo - blenderku do