Pod moimi oknami, na plantach, postawili nowe kamienne donice. Obstawiam, że na bratki. Dla turystów, dla ozdoby, dla mojego kota, namiętnie wpatrującego się w bandę miejscowych gołębi. Drożdży w sklepach nie uświadczy. Chyba, że na zamówienie. Albo kilogramowe opakowanie rodzinne. W Tesco są nowe Tic tac. Coca colowe. Cały stojak malutkich pudełeczek. Całkiem nowa edycja, szata graficzna, czerwony zachęcający stojak. Że też im się chciało wymyślać coś nowego. Nie chcieli się przebranżowić i zrobić tictacowy płyn do rąk? Świat kręci się dalej. Dzieci się rodzą, uczniowie się uczą, egzaminy się przekładają. Wieczorami i nocami gramy w Scrabble, choć to szczęście pewnie się skończy, kiedy M. wróci do pracy. W sensie nocne seanse, bo że popuści trzy popołudniowe partie to nie wierzę. Chyba opadł papierowo - mydlany szał, bo udało mi się kupić bezdotykowy dozownik do mydła wraz z poręcznym zapasem dwóch uzupełniających woreczków. A drożdży już nie kupuję, bo we dwójkę nie nadążali