Mógł być szklany albo biały - ja wybrałam skrzynkowy. O ile chciałam białe wymuskane regały, komody i szafę, stolik wymyśliłam sobie prosty i bezpretensjonalny. Niby meble też zbyt pretensjonalne nie są, brakuje w nich ozdobień i eleganckich klamek, ale mimo wszystko są idealnie równe i sterylne, więc stolik dla odmiany miał być mniej niż bardziej perfekcyjny. Początkowo chciałam pójść na łatwiznę i zrobić banalny stolik z czterech skrzynek, jaki znalazłam w necie. Wywracałam oczami, kiedy mój tato kombinował, przekładając skrzynki w skomplikowany sposób, ale kiedy ułożył je na środku mojego pokoju i przykrył blatami... Efekt okazał się zadowalający ;] Ogólnie stolik tani nie jest. Za farbę zapłaciłam jakieś 30 zł, ale malowanie zajęło prawie pół dnia, więc gdyby nie kolega z pistoletem do malowania i fakt, że zrobił to za free - byłoby drożej. Kółka, śrubki, wkręty - 50 zł. Blaty miałam w domu, ale gdybym musiała je kupić, pewnie wydałaby ze 150 zł, bo to prawdziwe bukowe