Kiedy kursor miga całkiem zachęcająco, a ja nie wiem, co napisać, to wiadomo, że nastały takie czasy, że głupio cokolwiek. Głupio planować, ale planujemy, głupio budować, ale budujemy, głupio się cieszyć, ale ja i tak się cieszę. Ciepłym dniem, słońcem, kurtką wiszącą na ręce podczas powrotu z pracy, wygrzaniem twarzy w pierwszych wiosennych promieniach. Tym, że roboty budowlane znów ruszyły, tym, że dzięki nadgodzinom kupię sobie wannę (choć nie wiem, może wcześniej jakieś kabelki i rurki), ale które wyssały ze mnie resztkę i tak przesilonych już wiosennie sił. Może i głupio budować w tych niepewnych czasach, ale jeszcze głupiej byłoby przerwać, bo niby co? Mamy tak zostawić naszą chałupkę, jak te porzucone surowe domki w Grecji? Do Grecji mogłabym wyemigrować, ale nie po tym, jak zakotwiczyłam w mieście i pracy; a grecką zaraz będę popełniać sałatkę. Planujemy z kolei cały grafik prac budowlanych i wciąż nie wykończeniowych, wspólne weekendy, a ja dodatkowo spacery, wtłoczone w niedz