Myślałam, że tym, co najmocniej zmotywuje mnie do sprzątania będzie przeprowadzka. Myliłam się. Jest tym alergia. Na zwierzątka - głównie (największa) na psa. Ale i na kota. Konia. Świnkę morską, królika. Jednym słowem - na wszystko, co kocham najbardziej. Że też nie mogłam mieć alergii na mleko! I tak oprócz kawy na Orlenie praktycznie spożywam same wegańskie... Cóż. Chciałam zdiagnozować zatoki i je zdiagnozowałam. Psa póki co muszę wybić sobie z głowy. I tak nie było go w planie na najbliższe lata (póki co mieszkanie, potem chcemy trochę pojeździć po wczasach (chociaż jak dzisiaj zobaczyłam kalafiora za 10 zł to trochę mi opadła kopara...). Pies to też więcej obowiązków, spacery, Blue psów nienawidzi... Co nie zaprzecza temu, że w domu miało być z czasem dwa koty i pies, o ile nie dwa, bo imiona mamy na dwa (haha). No, ale dobra. Na razie skupiam się na tym, żeby sprawić, by mieszkanie z Blue było zdrowe, potem będę się martwić, czy dane mi będzie być podwójną kocią mamą (moja Ruuu