Ruch to przywilej - przeczytałam kiedyś w jakimś poście odnośnie niepełnosprawności. I rzeczywiście. Nie zdajemy sobie sprawy, jak to dobrze, że możemy wstać, pobiec, poczuć, zrobić, dopóki tej możności nie utracimy. Nie doceniamy tej sprawności, bo wydaje nam się, że to normalne jak oddychanie. Ale nawet Harry Potter w ostatniej części... kurde, daj już temu Harremu spokój, M. Wróciłam właśnie ze spaceru, gdzie nie było ani zimno, ani ciepło, a ja mam lekko świdrujący ból głowy i zastanawiam się, czy iść do wanny - mojego wyboru nr. 1 od równo (!) pół roku, czy pod prysznic - mojego pierwszego wyboru, jeśli w grę wchodzi ruch. Ruch to przywilej. Ruch to zdrowie. Ruch to aktywność fizyczna... A więc - ruch. Pomińmy dzieciństwo - ono nie jest ważne, przynajmniej w tym aspekcie. Weźmy ostatnie dziesięć lat. To też niemało, biorąc pod uwagę moją metrykę ^^. Dziesięć lat temu już chciałam pójść do Policji, więc zaczęłam bawić się w Chodakowską, pseudopływanie, bieganie, pachołki. Kupiłam