Przejdź do głównej zawartości

Pół żartem, pół serio o... prawdziwej przyjaźni ;]

Prawdziwa przyjaźń jest wtedy, kiedy idziesz do kogoś na kawę po siłowni i zamiast pić kawę najpierw ociekasz potem i razisz czerwienią, a potem bierzesz u niego prysznic i siedzisz w ręczniku z mokrymi końcówkami włosów ;)
Prawdziwa przyjaźń to taka, w której czujesz się swobodnie.
Prawdziwa przyjaźń polega na czytaniu dzieciom bajek, żeby ich mama mogła się spokojnie wykąpać.
Prawdziwa przyjaźń to nie wrzucanie słit foci z szopingu i lajkowanie sobie fotek na fejsie tylko parzenie mięty przy grypie żołądkowej i odwiedzanie w szpitalu, kiedy czeka się na trudny zabieg.
Prawdziwa przyjaźń to pożyczanie białych majtek do białych spodni, smarowanie pleców rozgrzewającą maścią, czekanie na współlokatora, zanim pójdzie się spać i martwienie, kiedy ktoś późno wraca. To kłócenie się, spieranie i zaciskanie zębów, żeby za chwilę się przytulać, pisać do siebie i świergotać.

Prawdziwa przyjaźń jest wtedy, kiedy ktoś umie nas pocieszyć bez pocieszania, rozśmieszyć bez śmiechu i wkurzyć bez powodu.
Prawdziwy przyjaciel zawsze ma dla Ciebie czas nawet jeśli go nie ma, bo nawet jeśli go nie ma, a jest między Wami więź to odzywa się, pisze, dzwoni, wysyła jednosłowego smsa przynajmniej z taką częstotliwością, żebyś wiedział, że jest.
Prawdziwy przyjaciel zna Twoje dziwactwa, akceptuje nawyki, a wady uważa za urocze.
Prawdziwy przyjaciel będzie Cię wspierał zawsze wtedy kiedy tego potrzebujesz.
Prawdziwy przyjaciel kupi dla Ciebie jaśminową herbatę, będzie Ci słodzić kawę ksylitolem i zrobi dla Ciebie makaron z jabłkami, żeby zaspokoić Twoje wydumane żądania żywieniowe.
Prawdziwy przyjaciel będzie się przy Tobie czuł na tyle swobodnie, że będzie chodzić w piżamie, bieliźnie czy ręczniku.
U prawdziwego przyjaciela czujesz się jak u siebie w domu.
Prawdziwy przyjaciel pisze Ci smsowe: "Miłego dnia" i "Kolorowych snów" zawsze wtedy, kiedy czujesz się samotnie i źle.
Z prawdziwymi przyjaciółmi spędza się czas w miły, niewymuszony sposób.


                                                                                 ***
 (od tego fragmentu niewiele się zmienia, więc jeśli czekasz na nagły, nieoczekiwany zwrot akcji to skończ czytać)


Prawdziwy przyjaciel będzie umiał powiedzieć Ci, kiedy robisz coś źle, kiedy zachowujesz się kretyńsko, a kiedy założysz beznadziejną sukienkę.
Prawdziwego przyjaciela można mieć w dziecku, zwłaszcza jeśli dziecko jest wpatrzone w Ciebie jak w obrazek, kocha Cię bezgranicznie i zasypuje stosem laurek i poszłoby za Tobą w ogień, a nawet do łóżka kiedy skończy się dobranocka albo do Kościoła ;)
Prawdziwa przyjaźń to poświęcanie czasu, włączanie telefonu, żeby być dostępnym w razie potrzeby, a czasem odmawianie.
Prawdziwych przyjaciół chce się mieć zawsze przy sobie.
Prawdziwy przyjaciel będzie chciał spędzać z Tobą czas, nawet jeśli jesteś chodzącym oryginałem, niejedzącym niczego co nie zielone, spędzającym większość czasu z nosem w książkach, rozpieszczoną egoistką i pobudzonym żywiołem.
Prawdziwy przyjaciel powie Ci pewne rzeczy wprost.
Prawdziwy przyjaciel czyta Twojego bloga i sypie Ci lajki, żeby nie podciąć Ci pisarskich skrzydeł i żebyś nie straciła weny, a chociaż miną lata świetlne zanim cokolwiek wydasz on i tak będzie Cię nazywał "pisarzem" ;)
Prawdziwy przyjaciel włączy Ci piec, zrobi pięć herbat od rząd i pożyczy skarpetki, jeśli jesteś chodzącą bryłą lodu.
Prawdziwy przyjaciel rozumie, że nie umiesz rozmawiać o uczuciach i zwierzać się z osobistych problemów i nie oznacza to, że nie masz serca.
Prawdziwy przyjaciel będzie myśleć o Tobie zawsze, kiedy zobaczy coś co mu się z Tobą kojarzy.Nawet jeśli to tylko miętowy kolor, pietruszka albo piórko ;)
Prawdziwy przyjaciel czeka na Twój telefon, na wiadomość, na odwiedziny, na Ciebie.
Dla prawdziwego przyjaciela wystarczy, że jesteś.
Że siedzisz, patrzysz, mówisz z nieidealną wymową, słuchasz, kręcisz się, sama wstajesz i myjesz za sobą szklankę, marudzisz, śmiejesz się i męczysz swoją żywiołowością.
Prawdziwy przyjaciel umie Cię wkurzyć, zranić i zdołować, ale jest też tym, którego Ty wkurzasz w takim samym stopniu.
Z prawdziwym przyjacielem można siedzieć w jednym pomieszczeniu i zajmować się każdy swoimi sprawami, a cisza i tak nie będzie drażniąca.
Z prawdziwym przyjacielem można porozmawiać o okresach, facetach, bólu du** i generalnie o wszystkim.
Prawdziwy przyjaciel będzie Cię wspierał, cieszył się z sukcesów i pocieszał, kiedy coś nie wyjdzie, nawet jeśli nie lubisz pocieszania.
Prawdziwe przyjaźnie to kawki, spacerki, rozmowy, pogaduchy przez telefon, ale i odbieranie dzieci ze szkoły, przywożenie leków i zajmowanie się psem.
Prawdziwe przyjaźnie to wspólne korekty autorskie, poprawianie prac z angielskiego, pomoc w naprawie telefonu czy komputera i ściąganie ulubionego serialu.
Prawdziwy przyjaciel w grze towarzyskiej będzie rozumieć Cię, jeśli powiesz jedno słowo, jeśli będziecie porozumiewać się kodem albo kalamburami.

Prawdziwy przyjaciel myśli o Tobie z uczuciem słabości.
Prawdziwy przyjaciel zna Cię lepiej niż Ty sam.
Prawdziwe przyjaźnie trafiają się trochę przez przypadek, a im śmieszniejszy tym lepiej.
Prawdziwe przyjaźnie są jedną z najcenniejszych rzeczy.
I ponieważ jestem specjalistką od braku czasu, tysiąca planów na sekundę i bronienia swojego czasu na pisanie i jeszcze większą w nieumiejętności mówienia ważnych rzeczy i rozmawiania o uczuciach, swoim prawdziwym przyjaciołom mówię - naprawdę doczytaliście to do końca...? xD.


(A lista musiała być długa, bo między wierszami musiałam przemycić parę osób, jasne? )




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wróciłam!

Musiało upłynąć trochę wody, musiał mnie zacząć boleć kręgosłup, żebym doszła do wniosku, że szczupłość nie równa się zdrowie, ale z dumą melduję, że wróciłam do dobrej kondycji. Kondycję bardzo łatwo stracić, a ciężko do niej wrócić. Moja poszła razem ze zmianą pracy, związkiem, przeprowadzkami i zmianą trybu życia na chill, kocyk i kotki. Więc tak naprawdę już parę lat temu. I nie potrafię, powiedzieć czemu, bo nikt mnie siłą pod tym kocem nie trzymał, koty naprawdę nie są aż tak absorbujące, a ja przecież zawsze byłam trochę ADHD. Wprawdzie gdzieś tak w covidzie, kiedy namiętnie udzielałam się w nieswoim ogródku - tzn. głównie woziłam taczki i chciałam wozić taczki, uznałam, że siłę jakąś tam mam. Ale nic poza tym. Przez to lato dbałam o siebie. Dużo spacerów, dużo roweru, trochę biegania. I bieganie też mi wychodziło - w sensie więcej było biegania niż chodzenia, zakwasy też były solidne, a ja czerwona jak cegła, więc oszustw nie było. Wraz z nadejściem roku szkolnego zmieniłam się

lattementa

Ten dzień zaczął się o piątej nad ranem i nigdy wcześniej nie wstawało mi się tak dobrze o tak wczesnej porze. Ten dzień był pełen napięcia, ale i niepewności. Ten dzień zapamiętam jako walkę ze snem na trasie, a potem boskie kimanie na mini poduszeczce opartej o pas, podczas jazdy na autostradzie. Ten dzień był najlepszym dniem z mojego życia. - A ślub? A kotki? - No dobra, ze ślubem i kotkami ;) Ale jednak najdłużej marzyłam o pięćsetce ;]. Potem było już tylko oglądanie, testowanie i wreszcie zakup. I wargi spierzchnięte od oblizywania się.  Voila - po dziesięciu latach marzeń jest Pani właścicielką włoskiego miętowego maluszka i dostaje Pani włoskie wino w prezencie. Bum! ;) Na dzień dobry były odwiedziny na stacji benzynowej (frajda; nigdy nie sądziłam, że tyle radości może dać tankowanie wyśnionego samochodu) i w galerii (pierwsze parkowanie w podziemnym parkingu - musi być zdjęcie).  Na drugie śniadanie wleciała wężykowa Pandora i lśniący nowością charms samochodzik w malutkim p

po turecku +

Nowy Rok zaczęłam kupieniem wielkiego fioletowo-miętowego bidonu i piłki do fitnessu. Nooo i zakwasami w brzuchu.  I wcale nie miałam postanowienia dbania o formę, bo zmianę trybu życia wdrożyłam już jakiś czas temu - po prostu.  Nie robię żadnych noworocznych postanowień, chyba, że takie wewnętrzne, bardziej osobiste, dotyczące zmian w sobie samej, ale które nie są jakoś bardzo górnolotne. Z wysokości szybko się spada. Odkąd wróciłam do pracy, cierpię na brak czasu na czytanie, ale w poprzedni weekend nadrobiłam wszystko. I udało mi się zrobić Killera Chodakowskiej - zapomniałam już, jak on kopie. Nie wiem, może znacie bardziej intensywne ćwiczenia, ale dla mnie Killer jest z tych ćwiczeń, które naprawdę dają w D. Ale z niewiadomych przyczyn (a może z tych, że jednak długo siedzę i pracuję) ostatnio dość mocno doskwiera mi kark, w ten weekend uprawiałam więc ćwiczenia dla seniorów pt. "Zdrowy kręgosłup". Lol. Poza tym mamy mrozy, dzień dalej parszywie krótki, auta nie chcą n