Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Leniwy ;)

Lubicie, oj lubicie wynaturzenia ;) Lubicie ckliwe teksty, lubicie prywatę, lubicie jak wypływa coś emocjonalnego. Lubicie. A figę ^^. Dziś nie będę się wynaturzać. Dziś będę pisać o niczym. Dziś mam wolny dzień, luźny i beztroski do granic możliwości. Jeden z tych, kiedy wstaję kiedy chcę i chodzę po domu w przydługawej koszulce z Kłapouchym aż zdecyduję się wziąć prysznic, a po nim łażę po domu w ręczniku w czarno białe kropki. Gdybym miała ogrzewanie podłogowe pewnie chodziłabym boso, patrząc jak drobinki kurzu przyklejają mi się do stóp - bo oczywiście dziś nie mam weny do biegania z mopem - ale że nie mam to chodzę w futrzastych skarpetkach. Też bardzo stylowo. Dziś mam jeden z tych dni, kiedy idę na łatwiznę. Kubki piętrzą się w zlewie, kable od prostownicy, suszarki, laptopa i ładowarki splątały się niepokojąco na podłodze, a podłoga choć wolna od kurzowych kotów i błyszcząca od mycia nosi na sobie ślady bytności w postaci porzuconych gdzieniegdzie kapci, skarpetek

Pół żartem, pół serio o... mojej siostrze ;)

Ma wiele wspaniałych cech, a są nimi między innymi fakt posiadania genialnego tuszu do rzęs marki Astor, który ukradkiem używam, odkrycie w drogerii pianki do kąpieli Nivea, bez której teraz nie wyobrażam sobie prysznica i umiejętność palenia w piecu, której ja niestety nie posiadłam. Podobnie jak ja ma niebieskie - choć ładniejsze, bo większe - oczy, nie ufa facetom i patologicznie uwielbia naszą kotkę. Poza tym oprócz tych samych rodziców w zasadzie nie mamy cech wspólnych. Zbierałam się z tym wpisem od jakiegoś czasu, czekając na jakiś impuls i owy impuls nadarzył się dziś rano. Najpierw, kiedy pokazałam An. efekt moich prostych i lśniących od keratynowej prostownicy za prawie dwie stówy włosów, a ona popatrzyła na mnie lekceważąco i powiedziała: "Nie podobasz mi się w prostych włosach". Następnie kiedy szykując się do pracy zarzuciła na kuchenną wyspę thriller, który wylądował koło mojego kryminału i zaczęła jeść kukurydziane płatki, kiedy ja kończyłam jeść swoje. No,

Szary, bury, kolorowy

Jak napiszę coś krótkiego - przesuwacie kursorem w dół zdziwieni, że to koniec wpisu. Jak napiszę coś długiego - nie chce się Wam czytać. Jak napiszę coś głębokiego i refleksyjnego - myślicie, że coś mi się stało; najpewniej że spotkał mnie zawód miłosny, deszcz meteorytów czy inne nietypowe zjawiska pogodowe ;) Jak napiszę coś głupiego to wchodzicie tłumnie jakby ktoś Wam za to płacił. Jak napiszę coś dobrze - jakoś Was, kurde nie widzę! Jak mam o czym pisać to najczęściej o tym nie piszę, bo ja generalnie najchętniej piszę o niczym. Jak nie mam czasu to strasznie ciągnie mnie do stukania w klawiaturę. Jak mam czas to z kolei nie mam weny. Jak mam wenę to jestem w stanie znaleźć czas nawet jak go nie mam. Jak nic nie napiszę - myślicie, że jestem chora albo zostałam porwana. A prawda jest taka, że jak nic nie piszę to znaczy, że mi się pisać nie chce ;P. Czasu mam ostatnio coraz więcej, bo zaczęłam pracować w systemie dzień, noc, dwa dni wolne, ale żebym posiedziała choć

Dla zdrowia mózgu ;]

Dla zdrowia mózgu rozwiązujemy krzyżówki i łamigłówki. Dla zdrowia mózgu jemy orzechy. Dla zdrowia mózgu nie myślimy za dużo. Dla zdrowia mózgu staramy się codziennie wykonać jakąś powszechną czynność ręką, która nie jest naszą ręką dominującą (Level 1 - gasimy światło lewą ręką, Level 2 - otwieramy drzwi, Level 3 - jemy obiad, Level 4 - sprzątamy biurko, Level 6 - piszemy). Dla zdrowia mózgu nie zakochujemy się. Chyba że robimy to z głową. I najlepiej ze wzajemnością. Dla zdrowia mózgu wąchamy olejek rozmarynowy i zapach lawendowy. Dla zdrowia mózgu nie przejmujemy się ludźmi. Dla zdrowia mózgu idąc, nie patrzymy w ziemię tylko rozglądamy się na boki. Dla zdrowia mózgu robimy to co lubimy robić. Dla zdrowia mózgu robimy czasem coś głupiego, żeby miał rozrywkę. Dla zdrowia mózgu śpimy przyzwoitą ilość snu na dobę. A jak nie śpimy to robimy: a) coś fajnego, b) coś głupiego, c) coś innego, d) coś co stymuluje ogólną koordynację ruchową. Przykłady? Może lepiej bez. Dla zdr

Koszarowe ;)

Pierwszy dzień: Pierwsze co widzimy to wysokie szare mury z drutem kolczastym. Pierwsze co wita nas w progach jednostki to śnieg. Porządny, marcowy śnieg ze wszystkimi możliwymi przymiotnikami, z tymi „mokry”, „zacinający”i „dokuczliwy” na czele. Pierwsze o czym myślę - mam spakowane pachnące markery, Stoperan i plastry na odciski, a nie mam zimowej czapki.  To co najbardziej zapada mi w pamięć to ciągnięcie tobołów na drugi koniec jednostki, powiewająca na mojej szyi łososiowa chustka w jaskółki plus smarki lecące mi z nosa.  I kolega, który pomaga nieść moją torbę, zarzucając mi równocześnie kaptur na głowę. Potem jest stanie w kolejce, żeby dostać naręcze białej pościeli, wprowadzanie się do pokoju, radosne podniecenie, poznawanie współlokatorki, układanie kosmetyków w łazience oraz   wieczorny apel, na którym ścigają nas i na nas krzyczą, a my stoimy jak sieroty pod ścianą, bo po całym dniu jazdy i przemarznięciu nie wiemy co się dzieje.  MARZEC Tydzień I P

Standardowo ;)

No i wskoczyłam w swoje dawne życie ;) Na początku było naprawdę dziwnie, bo odwykłam od pewnych wygód i przyjemności tego świata. Czytaj - od normalności. Bo jak inaczej określić to, że dziwiłam się na przykład dlatego, że budzę się w swoim pokoju i widzę stos poduch, a nie białą pustą ścianę, a widząc znajome widoki szczerzyłam się szeroko? To lekko nienormalne, żeby być oszołomionym faktem, że ma się miękką pościel i ładny widok z łóżka, prawda? ;) Jeszcze bardziej dziwiło mnie, że udało się złapać parę dni, kiedy nie musiałam wstawać o szóstej, że nie muszę nikogo pytać o zgodę na wyjście, że nie mam godziny, do której muszę wracać i że nie muszę jeść na obiad ziemniaków z surówką. No i przez chwilę nie mogło do mnie dotrzeć, że wieczory mam dla siebie i nie muszę uczyć się przed zaśnięciem.Tyle tylko, że teraz nie śpię już tak dobrze jak na szkole. Tam padałam jak mucha, tu tradycyjnie kręcę się w pościeli. Chyba po prostu zrobiło mi się ciut za dobrze ;P. Do tego, że mam nie