Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021

kupidynki

Chyba jestem w tym niewielkim procencie osób, które czy są singlami, czy są w związku, nie jarają się wcale 14 lutym i nie obchodzą jakoś szczególnie Walentynek. Nigdy specjalnie nie przejmowałam się tym a'la świętem i nigdy nie było u mnie słodkich kupidynków z gołymi pupciami ani czerwonego koloru. W sumie tylko raz dostałam Walentynkowe kwiatki - kiedy byłam zagrypiona i siedziałam zdechnięta w domu, a Mati zrobił mi niespodziankę i jak poszedł po zapas chusteczek do nosa, to wrócił z żółtymi tulipanami. Ładnie komponowały się wtedy z karminem mojego wysmarkanego do cna nochala. Walentynki wypadają nam nie w czas, bo zwykle kupujemy sobie fajne prezenty pod choinkę (Mikołajek nie obchodzimy, wolimy oszczędzać albo dołożyć do prezentu świątecznego), z kolei marzec mamy mocno urodzinowy (ja, on, nie wspomnę już, że Blue, ale jemu lepiej dać pudełko albo paczkę gumek do włosów). Okolice połowy lutego spędzaliśmy więc na fajnym obiedzie albo w kinie, zamiast kupować sobie pierdoły a

15.

Piętnaście lat gotowania sobie i dla siebie. Piętnaście lat doskonalenia diety, wymyślania jadłospisów i spacerowania z porem wystającym z siatki. Piętnaście lat szkolenia się z obsługi Thermomixu, pieczenia bułek i robienia smoothie. Piętnaście lat wysłuchiwania, że z pewnością umrę niechybnie z braku białka, niezależnie od tego czy ważyłam 50+, miałam muskułki i mundur, czy dobijałam do czterdziestki, ale oprócz świrującej tarczycy wciąż byłam zdrowa. Piętnaście lat wysłuchiwania: "To tylko moda, przejdzie ci" (jakbym co tydzień zmieniała religię albo światopogląd). " Pięć miesięcy? Oj, co to jest" (co uległo zmianie po mniej więcej pięciu latach). "Przejdzie Ci, jak zajdziesz w ciążę". "Biedny ten twój mąż" (kiedy nie miałam i nie chciałam mieć nawet chłopaka) "Ale dzieciom będziesz dawać mięso?"  A kiedy rozglądałam się, żeby poszukać tych moich dzieci, to: "No ale w ciąży zaczniesz jeść mięso?" i po trzech sekundach milcz

luty

Czy do Was też wyjątkowo szybko zapukał Luty? Z mrozem, podkręcaniem ogrzewania w mieszkaniu i bułeczkami cynamonowymi? Bo mi nie mieści się to w głowie, że za chwilę wskoczę w czerwone kalosze i będę się podniecać fundamentami. Chociaż nie wiem, czy to tak szybko nastąpi, bo zapowiadają po -30 stopni ^^. Choinkę rozebraliśmy pod koniec zeszłego tygodnia, po tym, jak kot co rano namiętnie podjadał choinkowe igiełki. Ozdoby zniknęły już wcześniej - podczas ścierania kurzy świąteczny jeżyk wywrócił się i pokazał mężowi środkowy palec, przeginając tym samym pałkę. Tuż za nim poleciały bezczelne gwiazdki i pluszowa choinka, robiąca tej zielonej za konkurencję. Cukierki na choince uchowały się dwa - romantycznie schowane pod gałęziami. Bezdusznie pochłonęły je nasze dwa żołądki, kiedy chowaliśmy do pudeł bombki (stan po moim rozbieraniu: 1 stłuczona). A wczoraj pan w odblaskowej kamizelce zdjął świąteczną gwiazdkę z latarni pod moimi oknami, definitywnie kończąc okres świąteczny. Zimowy za