Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

Ostatnia prosta, ostatni miesiąc (ślubne odc. 5)

Przed nami ostatnia prosta - miesiąc do ślubu. Właściwie ogarnęliśmy już wszystko. Na szczęście całe to "wszystko" rozłożyliśmy całkiem ładnie w czasie - i kwestie załatwień i kwestie wydatków, dzięki czemu nie było aż takiego mętliku i drastycznej ucieczki pieniędzy z konta (wyrzucając z obiegu marzec, obfitujący i w kurs przedmałżeński i w obrączki i naprawę auta i urodziny. Masakra). Dziś wiem już chyba wszystko o weselu, zwłaszcza jeśli porównam siebie sprzed półtora roku lub - w wersji bardziej hard - siebie sprzed kilku lat. Zwłaszcza wtedy, kiedy psioczyłam na białe tiule i "wieśniackie" pierścionki, stawiając je na równi z ubezwłasnowolniem, udręką i drogą przed męki zwanymi potocznie małżeństwem. Byłam całkowicie zielona, jeśli chodzi o sprawy ślubne, seledynowa w kwestii wesela i zgniłozielona w sprawach mody ślubnej (zawsze mówiłam, że kolor miętowy rządzi). Odrobiłam lekcje solidnie, nauczyłam się wszystkiego o rodzajach materiałów na suknie,

Żonglerka

Myślałam, że pożongluję wpisami i przeplotę wpis o deszczu wpisem o ślubie, postem o kocie, a potem o czymś całkiem innym, ale się nie da. Leje tak, jakby maj zapomniał, że jest majem. Majem ze słonecznym majowym weekendem, długimi dniami, ciepłem jako wstępem do wakacji. Nie mogłam już wytrzymać i kupiłam czerwone kalosze. Może nie mam ogródka, nie mam psa, nie mam domu i nie mam kasy przed weselem, ale na pewno nie będę czekać kilka lat, żeby przejść się po łące z psiakiem rodziców i nie zniszczyć przy tym swoich butów. Oczywiście M. marudzi, bo my teraz stosujemy prosty przelicznik. Nie mamy waluty w złotówkach, tylko wartość produktów mierzymy w naturze. W trzech metrach łańcucha świetlnego, 50 magnesikach prezentowych, połowie garnituru albo połowie talerzyka dla gości. Ostatnie dni aż proszą się o zostanie w łóżku i szczególnie bolesne są poranki spod znaku zwlekania się z łóżka z miną cierpiętnicy. Dobrze, że w pracy mam tylko te parę godzin, bo jedyne co motywuje mni

Rodzicielstwo bliskości

W moim wieku u większości dziewczyn pojawia się przebłysk o zostaniu matką, w moim roczniku większość dziewczyn najchętniej zachodzi w ciążę, przed trzydziestką najlepiej rodzi się pierwsze dziecko. Ja jestem w tej grupie, która mówi, że dziecka mieć nie chce i nie będzie i jeśli los nie zechce być okrutny i nie zmaluje nam wpadki, dziecka mieć nie będziemy. Mamy za to kota, który od zawsze był moim marzeniem i który jak wiecie jest moim oczkiem w głowie. Kota bardzo mieć chciałam. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Wprawdzie myślałam, że będę wtedy sama i że kot będzie dla mnie singielskim substytutem przyjaciela, towarzysza, współlokatora, a teraz jak już mam prawie męża, kot wskoczył w rolę dziecka, zwłaszcza, że kupiliśmy go jak miał 8 tygodni. Odkąd mam Blue jestem przeszczęśliwa, zadowolona z życia i zakochana w nim po uszy. Odkąd mam kota, mam swoją małą puchatą kotwicę.  Już na samym początku spędziłam z nim ponad tydzień w domu, nie wychodząc na krok w majo

Maj

Maj przyszedł razem z wolnymi dniami, bujną zielenią i burzą. Kocham mieć wolne, kocham zieleń, ale najbardziej kocham burzę. Z grzmotami, błyskami i całą tą atmosferą, która jej towarzyszy. Burzę kocham od zawsze. W dzieciństwie kochałam wycie wiatru w starych oknach kamienicy, to, że robiło się ciemno jak w nocy, że deszcz bębnił o szyby, a miarowe stukanie deszczowych kropli i przeciągłe mruknięcia piorunów powodowały lekkie drgania podłogi i dawały idealne tło do czytania. Do dziś najbardziej lubię spędzać burzę na czytaniu, co nie znaczy, że nie mogę w tym czasie na przykład miziać kota po miękkim spodzie łapki, próbować rozwałkować ciasto w metalowej formie czy męczyć się z przypalonym dnem w miętowym garnku. Tym razem podczas burzy nie było czytania, a właśnie wydłubywanie surowego ciasta zza pierścionka i obieranie dwóch kilogramów kwaśnych renet. Zachciało mi się szarlotki i bałaganu w kuchni ;) Ostatnio udało mi się przerwać miesiące posuchy i brak słowa czytanego.