Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Wieczory i poranki ;)

Kiedy postanowiłam, że zostaję na ten rok w domu, wiedziałam, że będę miała swój pokój tylko na wyłączność. Jak zaczęłam remont, wiedziałam, że urządzę sobie pokój w typowo babski sposób. Z białymi meblami, poduszkami i pastelowymi koszyczkami. Wiedziałam, że będę mieć regał "schodki" i okrągły fotel z wielką poduchą. Wiedziałam, że będę mogła spotykać się ze znajomymi, że będę biegać z psem po "swojej" alei. Że będę mogła jeść, co będę chciała, bo będę miała czas na gotowanie i Thermomix pod ręką. Że przez swoje miasto nie będę przelatywać, tylko spokojnie spacerować. Że nie będę wszystkiego robić w biegu, bo zwolnię trochę tempa. Wszystko to wiedziałam. Ale nie wiedziałam, że: ...będę się budzić w dobrym humorze niezależnie od pory i pogody, ...co rano będę budzona przez łaszącą się do mojej twarzy kotkę, ...zaraz za nią do łóżka będzie mi wskakiwał pies, ...będziemy się razem kotłować po łóżku, aż kot zeskoczy, a pies z niego spadnie, ...będę chodzić

Kocie ;)

Nie będę się wysilać, tylko sypnę Wam garść fotek ;P. Lojalnie ostrzegam - same kocie ;). No, co tam? Dziś na śniadanie mięsista łydka na surowo... Trzy, dwa, jeden...  A to co za czułości? Weź spadaj z tym mokrym nosem! A ta znowu tylko szpanuje czerwonym długopisem i przewodnikiem dla nauczycieli... Pobawisz się troszkę? Nie to nie. Za karę zjem Ci trochę książki i ciekawe, z czego będziesz dzieci uczyć... Wstawaj! Głodna jestem! Ej Ty, Futrzasty! Nie spoufalaj się tak! Znowu się uczymy...? Nuuuda! Co dzisiaj oglądamy? Miejscówka numer  1 - między naczyniami Miejscówka numer 2. Przystawka z kota. Gdzie z tymi wielkimi łapami?! Co masz, co masz? Robię wielkie maślane oczka i mówię: "Miau". Daj trochę! Przecież widzę, że to miska dla kota, dawaj to mleko, ale już. Mi tam nie przeszkadza, że sojowe... Co by jej tu wcisnąć? F4? Eee, stary numer. Obczaiła, że wyłączyłam jej touchpada

Do tańca i do różańca... ;)

Dwa wpisy tchnące przemyśleniami - ten dla równowagi musi być lajtowy. Będzie więc o moich nocnych ekscesach i weekendowych szaleństwach. Zapowiada się ciekawie? No, a jakże ;P. Zaczęło się od piątkowego wieczoru. Najpierw był seans pisaniowy. Potem bieganie z psem. Następnie moja kotka, którą wcześniej popieścił kabel od podłączonego do prądu laptopa (czyt. wyrzuty sumienia i nakarmienie kota szynką w ramach zadośćuczynienia), położyła się u mnie w nogach i zasnęła jak kamień. Później był orzeźwiający prysznic. I kubek z herbatką na "zdrowy, spokojny sen". Byłam więc usatysfakcjonowana i świeża po kąpieli, była masa poduszek, był mruczący kot i wygodne łóżko. A potem akcja pt. "M. robi rozpierduchę..." Czyli jak zwykle - obudziłam się nie w swoim łóżku. Tzn. nie że obudziłam się w czyimś. Obudziłam się na podłodze. Z wylaną herbatą i stłuczoną ręką ;P. Trochę zdezorientowana, trochę obolała. I trochę nietomna, jak to o 2 nad ranem. Zamknęłam okno

Słodko, gorzko, czekoladowo ;)

Siedzę, piję herbatę, patrzę na śpiącą Kiarę. Przebieram palcami u stóp, żuję miętową gumę, stukam w klawiaturę. Słucham bzyczenia muchy i zastanawiam się, jakim cudem wleciała do mojego pokoju przez moskitierę. Oglądam plamę na ścianie, której nie pokryły trzy warstwy szarej farby i patrzę na zapakowany w folię fotel, na którym chwilowo zrobiłam składowisko pościeli, poduszek i piżam. Nie próbuję po raz setny zmyć plamy, nie składam piżam, nie przekładam ciuchów z miejsca na miejsce. Nie łapię muchy, nie szukam packi, żeby niewegetariańsko pozbawić jej życia. Ogólnie to nic nie robię. I wpis też będzie o niczym ;P. Nigdzie dziś nie byłam, nic nie robiłam. Chyba, że liczy się dwugodzinny spacer z Toś (umilany przez pogaduchy z przyjaciółką) i gotowanie makaronu ze szpinakiem i pieczarkami. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Chyba, że dawno niewiedzianego eks - sąsiada podczas wczorajszego wypadu na herbatkę ze znajomą. Nic się nie wydarzyło, nic nie zmieniło. Chyba, że

Czwarta

Co można robić o czwartej nad ranem? Jeśli o pierwszej nie wybudzi nas ból gardła, który nie pozwoli zmrużyć oka, można spać. A jeśli wybudzi, można kolejno: - usilnie (i bezskutecznie) próbować się samodzielnie utulić do snu za pomocą siły woli, - psioczyć w duchu na kotkę, która poszła spać do mojej siostry, chociaż to ja sprzątałam jej kuwetę, ratowałam przed kotem sąsiada, skacząc przez płot i pozwalałam kokosić się po mojej głowie podczas pierwszych nocy spędzonych w naszym domu, - próbować zainstalować po ciemku LEDowe lampki, - rozmawiać na fb ze znajomym z Florydy, - słuchać w kółko"Czarnego bluesa o czwartej nad ranem", - pisać bestseller, który bestsellerem jest tylko o czwartej nad ranem ;), - myśleć, - powstrzymywać się od myślenia, bo myśli o czwartej nad ranem nie należą do zbyt lekkich, mądrych ani przyjemnych, - szukać przepisu na wegańskie naleśniki w necie, - czuć ssanie w żołądku na myśl o jedzeniu, - i ból migdałków... Problem w czwartej na

Ciepło, zimno, jesiennie ;]

Długie spodnie. Ciepłe bluzy. Grube pantofle. Kocyki. Spanie w skarpetkach. W piżamie. Pod kołdrą. I kocem!!! ;] Jesień. Dla mnie już nieodwołalnie. Czasem zapędzę się jeszcze i ubiorę balerinki, ale wtedy zaczynam szczękać zębami i od razu obiecuję sobie chodzić w ciepłych skarpetkach i botkach ;P. Zwłaszcza, kiedy w mieście nie ma wody i nie ma gdzie szybko wdepnąć do jakiegoś znajomego sklepu do łazienki, a zimne stopy od razu aktywują przycisk: pęcherz ;). Poza tym w domu jeszcze chętniej wskakuję w dresy i otulam się polarowym kocykiem, pijąc gorącą herbatę z cytryną. Moje przesilone od wielokrotnego powtarzania i mówienia gardło aż się prosi, żeby je czymś przepłukać ;P. Z powodu chłodnych i ponurych dni jeszcze bardziej nie mogę się więc doczekać, jak pokój będzie gotowy. W trakcie remontu zmieniłam nieco koncepcję i z zimnego, miętowo szarego pokoju postanowiłam zrobić jasny, ciepły i przytulny pokoik. Ze świecącymi kulkami, brązami, beżami i kremami. Tzn. pók

Misja - kulki ;]

Oby więcej takich lekkich dni w pracy ;P. Zaczęłam za kwadrans ósma, po dziesiątej byłam już po. Koło jedenastej miałam już za sobą przemarznięcie do sfioletowienia ust, ogrzanie się herbatą u mamy w pracy, wybranie kasy z bankomatu i wpłacenie zaliczki na meble. Jagodziankę i grahamkę z czarnuszką później, ocierałam brodę i szykowałam się do wyjazdu. Na włóczęgę. Tak jak to lubię ;] Bo od czasu do czasu lubię urządzać sobie takie samotne wyjazdy "po coś". Najczęściej po głupotę. Bo nie jest ważne, po co jadę. Ważna jest sama oprawa ;) Droga, delektowanie się jazdą, otwarte szyby bez niczyjego marudzenia: "Zimnooo", "Przeeeeciąg". Słuchanie muzyki. Oddanie się rozmyślaniom. Brak świadków, jak za późno zredukuję bieg albo jak mało zgrabnie zaparkuję autko... ;) No i misja. Czyli: stosik książek z biblioteki, wycofany z obiegu szampon, tysięczna szara bluzka czy coś tam innego. Dziś wymyśliłam sobie akcję "Kulki". Od rana chciałam

Mrucząco ;)

Jest uparta. Waleczna. Czasem agresywna ;). Lubi rządzić. Praktycznie wszystkimi. Ceni sobie niezależność. I zawsze robi to, co chce. Nikt nie może jej nic dyktować. Lubi robić to, czego robić nie powinna. Uwielbia się przytulać, ale tylko wtedy kiedy ma na to ochotę. Natrętnie upomina się o pieszczoty w nocy. Drażni ją nadmierna czułość i namolnie całusy. Co też jawnie okazuje. Kiedy ma fazę, biega po oparciu sofy w salonie. Jest tak samo niedobra, jak i ładna. Jak coś jej się nie podoba, szybko daje upust swojej złości lub frustracji. Chadza własnymi ścieżkami. Bywa szalona, bywa stonowana. Mrozi bystrym spojrzeniem rzucanym z ukosa. Rozczula słodkimi minkami i przekrzywianiem łebka. Rzadko miauczy, na ogół bezgłośnie. Tak samo chętnie się bawi, jak i śpi. Śpi w nietypowych miejscach i jeszcze bardziej nietypowych pozycjach. Na ogół poskręcana, pozwijana jak precelek. Jest rozpieszczona i czasem zaczyna "księżniczkować". Ma charakterek. Jest ciekaws