Na pierwszym weselu, na którym byłam, miałam na sobie babciową sukienkę w kolorze spranego beżu. Była to pierwsza lepsza sukienka, którą znalazłam w sklepie i która mi pasowała, oprócz tych, które aż dzwoniły od nadmiaru cekinów. Buty też miałam jakieś niezbyt. Niezbyt wysokie, niezbyt ładne. Nawet nie wiem skąd je miałam.Chyba z domowej szafki na buty. Tak, byłam nieobyta, nie znałam się na ładnym ubieraniu, pierwszy raz byłam na weselu i ogólnie - pierwszy raz w balowej sukience i butach na obcasie. Nie, nie byłam na studniówce. Swój błąd zrozumiałam mniej więcej po dziesięciu latach. Dopiero po weselu stwierdziłam, że babciowa sukienka to był błąd. Duży, okropny błąd. Zdjęć "w" nie posiadam. Pieję z tego powodu ze szczęścia. Na drugie wesele kupiłam już dwie sukienki. Na zakupy wybrałam się z jak zawsze szczerą siostrą i kuzynką, a oprócz sukienek nabyłam czarne szpilki na niebotycznych obcasach, w których nie umiałam przejść kroku. Sukienki kupowałam na krośnieńs